Księżna Charlene nieodmiennie zachwyca stylem i klasą. Odkąd została księżną Monako w 2011 roku poprzez ślub z księciem Albertem, wielokrotnie dała dowód, że ma doskonały gust. Teraz wybrała fryzurę, która przeczy jej dotychczasowym, dosyć klasycznym wyborom.
Charlene od lat ma krótkie włosy, jednak zwykle są one obcięte nieco dłużej, formując fryzurę typu bob. W 2016 zdecydowała się na fryzurę "pixie cut" - "na chłopczycę" - teraz jednak poszła o krok dalej. Teraz połowa jej głowy jest wygolona, a reszta włosów jest specjalnie nierówno obcięta i zafarbowana na brąz-blond, sprawiając punkowe wrażenie. To bardzo odważny styl.
Swoją nową fryzurę księżna zaprezentowała, rozdając świąteczne prezenty i zabawki w Monako razem ze swoim mężem księciem Albertem oraz sześcioletnim synem, księciem Jacquesem. Miała na sobie również maseczkę pokrytą cekinami i duże kolczyki w kształcie spirali.
Przypominamy, że Charlene określana jest przez prasę mianem "najsmutniejszej księżniczki". Powodem jest to, że na wydarzeniach publicznych bardzo rzadko się uśmiecha, a plotki głoszą, że w związku z księciem Albertem była pływaczka z RPA jest nieszczęśliwa. Na pewno sytuacji nie poprawia fakt, że ostatnio na jaw wyszło domniemanie, według którego jej mąż może mieć kolejne nieślubne dziecko. Pewna kobieta z Brazylii twierdzi, że jej ojcem jest książę Monako, który będzie musiał poddać się testom DNA.