Sylwia Przybysz za kilka miesięcy powita na świecie swoje drugie dziecko. Tymczasem postanowiła zadbać o samą siebie i wybrała się do fryzjera. Postawiła na mocne przedłużenie włosów i zmianę koloru.
Sylwia Przybysz do tej pory prezentowała się fanom w blond lokach w wersji ombre na ciemnych włosach. Miała je mocno rozjaśnione na niemalże całej długości i, jak sama przyznała, przez takie farbowanie doprowadziła do zniszczenia włosów. Nic dziwnego, że postawiła teraz na naturalność - przynajmniej częściowo.
Efekty wizyty u fryzjera i przedłużenia oraz dekoloryzacji włosów zaprezentowała na Instagramie. W kilku komentarzach wyjaśniła też, co ją skłoniło, żeby zrezygnować - na razie ostatecznie - z blondu:
Niestety, blond nie lubi mnie. Moje włosy dostały mocno w kość, przez co wyglądały już bardzo niezdrowo. Póki co nie planuję (wracać do blondu - przyp. red.). Blond włosy bardzo ciężko utrzymać, by wyglądały ładnie, ciągłe malowanie odrostu jest dla mnie zbyt męczące, szczególnie, że w ciąży trzymam się z dala od farb i rozjaśniaczy. Dlatego zdecydowałam się jedynie na tonowanie koloru do ciemniejszego odcienia.
A co z doczepami, którymi udało się mocno wydłużyć i tak już dość długie włosy Sysi?
Nawet łatwiej zregenerować włosy przy doczepach. Przy każdym podciąganiu taśm widzę dużą różnicę, chociażby w długości moich włosów, więc jak najbardziej w niczym nie przeszkadzają. Tym bardziej, że są ultralekkie i nie obciążają włosów.
Fani - oczywiście! - chwalą efekty metamorfozy, ale namawiają też Sylwię do... częstszych uśmiechów. Tę kwestię Sylwia wyjaśniała zaledwie kilka godzin temu - ma problem z polubieniem swojego uśmiechu, nad czym pracuje. My mamy nadzieję, że efekty tych prac zobaczymy niebawem.