Damian "Stifler" Zduńczyk jest prawdziwą ikoną popularnego show MTV "Warsaw Shore". Przez lata imprezowania na oczach całej Polski zaskarbił sobie sympatię telewidzów, którzy doceniali jego kochliwość, przelotne romanse, żarty z "16 centymetrów" i numery wykręcane pozostałym mieszkańcom willi. Choć Stifler był uczestnikiem, który bardzo często upijał się do nieprzytomności, fani zawsze znajdowali przynajmniej kilka argumentów na jego obronę. Mimo że od jego rezygnacji z udziału w programie minął rok, wciąż świetnie radzi sobie w show-biznesie.
CZYTAJ TEŻ: Stifler odchodzi z Warsaw Shore! Fani są niepocieszeni. "Odeszła legenda Ekipy"
Telewidzowie pokochali Stiflera nie tylko za imprezowe wybryki, ale również za ogromne serce dla zwierząt. Celebryta adoptował cztery psy, które są jego całym światem. Aktywnie udziela się w akcjach charytatywnych na rzecz schronisk i sam takie organizuje. Od kilku lat zmienił też diametralnie swój tryb życia. Zrezygnował z używek, w ostatnich sezonach "Warsaw Shore" nie spożywał alkoholu i zaczął ćwiczyć. Pasję odnalazł w kulturystyce i MMA. We wrześniu zadebiutował w oktagonie na gali Fame MMA, gdzie zmierzył się z Popkiem.
Nie wszyscy rozumieli, dlaczego najbardziej szalony imprezowicz tak nagle odciął się od dawnego życia i zmienił wszystko o 180 stopni. Dopiero teraz, przy okazji premiery swojej książki, zdradził, co spowodowało tę zmianę.
Kilka dni temu pojawiła się informacja o zbliżającej się premierze książki Damiana Zduńczyka, zatytułowanej "Kryształowy chłopak". Zapytaliśmy Stiflera, skąd taki tytuł książki i co wpłynęło na datę premiery:
Nadałem książce tytuł "Kryształowy chłopak", ponieważ to opowieść o moim uzależnieniu od narkotyków - przede wszystkim mefedronu. Wydaje ją w 1000 dzień czystości. Tyle minęło, od kiedy odstawiłem narkotyki - mówi w rozmowie z Plotkiem.
Damian zdradził również, dlaczego tak długo ukrywał swoje problemy z używkami i co skłoniło go do opisania swojej historii:
Uważam, że lepiej najpierw coś zakończyć, a dopiero potem się tym chwalić. Dlatego nie mówiłem wcześniej o tym, że jestem uzależniony. O napisaniu książki myślałem od dawna, bo jest to najlepsza forma komunikacji poza rozmową twarzą w twarz. Na pewno wiele osób przestanie ćpać po jej przeczytaniu. Napisałem ją ku przestrodze, żeby dzieciaki nie sięgały po to g*wno - mówi nam Stifler.
Wydanie książki to jednak nie jedyna nowość w życiu barwnego celebryty. Stifler kilka dni temu pochwalił się także nietypowymi wzorami na twarzy. Zduńczyk wytatuował sobie między innymi liczbę 777, XD czy napis "sukces". Wiemy, skąd pomysł, by umieścić je w tak odważnym miejscu
Zrobiłem te tatuaże, bo już mi się kończy miejscy na ciele. Zawsze chciałem mieć jakiś wzór na twarzy i zrozumiałem, że nie ma na co czekać. Trzeba robić rzeczy, na które ma się ochotę, jeśli nikogo się tym nie krzywdzi. A to jest moje ciało i miałem na to ochotę.
Byliśmy również ciekawi, co na kolejne tatuaże Stiflera powiedziała jego mama. W rozmowie z Plotkiem wyznał, że... jeszcze o niczym nie wie:
Z mamą jeszcze nie rozmawiałem. Chyba jeszcze nie wie, ale dziś do niej zadzwonię, to się dowie - mówi z uśmiechem Damian.
Sięgniecie po jego książkę?
Damian 'Stifler' Zduńczyk, okładka książki 'Kryształowy chłopak' materiał prasowe