Joe Biden wspomina śmierć syna. Z głośników wybrzmiał ulubiony utwór Beau. "Był jego oczkiem w głowie"

Pięć lat temu Joe Biden przeżył rodzinną tragedię - jego syn, Beau, zmarł na raka mózgu. 46-latek zostawił po sobie żonę Hallie i osierocił dwoje dzieci. Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych nie ukrywał, że syn był bardzo ważną osobą w jego życiu.

Joe Biden zwyciężył w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA, choć szanse obu kandydatów były niemal wyrównane, a liczenie głosów trwało kilka dni. Ostatecznie Joe Biden uzyskał 284 głosy elektorskie, a Donald Trump 213 głosów.

Zobacz wideo

O Trumpie mówi się w mediach od lat, zaś o historii Bidena zrobiło się głośno dopiero niedawno. Prezydent elekt Stanów Zjednoczonych ma za sobą trudne chwile. Nie tylko stracił w wypadku pierwszą żonę i córkę, ale też zmierzył się ze śmiercią syna, któremu oddał hołd po wygraniu wyborów.

Joe Biden odniósł się do śmierci syna

W 2015 roku syn Joego Bidena, Beau zmarł na raka mózgu. Rok później polityk oddał się pracy na rzecz osób zmagających się z nowotworami. Razem z żoną założył fundację Biden Cancer Initiative, której głównym celem jest wspieranie badań nad lekarstwem na raka i wykrywanie choroby we wczesnym stadium.

Podczas promocji napisanej przez siebie książki "Promise Me, Dad: A Year of Hope, Hardship, and Purpose" Joe Biden podkreślał, że choć miał myśli, by wycofać się z życia publicznego, nie zrobił tego, bo obiecał umierającemu synowi, że nie zrezygnuje z polityki.

Po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów Biden uczcił zmarłego przed laty syna. Swój hołd złożył podczas jednego ze spotkań z wyborcami. Wówczas z głośników wybrzmiał utwór "Sky Full of Stars" zespołu Coldplay. Jak się okazuje, była to ulubiona piosenka Beau:

Prezydent elekt dużo mówi o duchu Ameryki i jest to jedna z jego ulubionych fraz. Jego prywatnym duchem był natomiast syn, który zmarł w wyniku choroby. Był jego oczkiem w głowie - wspomina Dana Bash z CNN

Warto dodać, że wokalista zespołu Coldplay wystąpił na pogrzebie syna Bidena. Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych wyznał podczas przemówienia, że solidaryzuje się z osobami, które straciły swoich bliskich w wyniku pandemii koronawirusa. 

Mam nadzieję przynieść ulgę i komfort członkom ponad 230 tysięcy rodzin, które w tym roku straciły bliskich w wyniku pandemii. Solidaryzuję się z każdym z Was - wyznał pod koniec

Joe zawsze starał się podkreślać, jak ważną osobą był dla niego syn. Nic więc dziwnego, że wspomniał o nim i tym razem. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.