Barbara Kurdej-Szatan każdą wolną chwilę spędza z nowo narodzonym Henrykiem. Aktorka ma zamiar niedługo wrócić do pracy, jednak teraz zajmuje się niemal wyłącznie opieką nad synkiem. W mediach społecznościowych chętnie pokazuje twarz malucha i równie ochoczo na łamach prasy dzieli się wspomnieniami z porodu. W rozmowie z "Party" opowiedziała, jaka niespodzianka czekała na nią pod szpitalem.
Poród w czasach pandemii z pewnością nie jest łatwym przeżyciem dla przyszłych mam, bowiem nie mogą one liczyć na bezpośrednie wsparcie bliskich, którzy przez obostrzenia nie mają wstępu na teren placówek leczniczych. Z tym samym problemem mierzyła się kilka tygodni temu Basia Kurdej-Szatan. Aktorka jednak otacza się kreatywnymi przyjaciółmi, którzy zrobili jej niezwykłą niespodziankę. Częścią wyjątkowego prezentu był występ Anny Muchy.
Odwiedziny w sali poporodowej są zakazane przez pandemię, ale jak się okazało, zawsze można liczyć na przyjaciół. Nagle usłyszałam śpiewy zza szpitalnego okna, a kiedy wyjrzałam, zobaczyłam Anię Muchę z Kubą Wonsem i naszym przyjacielem Stasiem! Przy akompaniamencie gitary mnie i innym mamom śpiewali pod oknem „Sto lat!” i różne szalone serenady. To było cudowne i wzruszające. Zrobili mi prawdziwie filmową niespodziankę, jak to artyści - zdradziła Basia w wywiadzie dla "Party".
Gwiazda wspomniała również o swoich ciążowych zachciankach. Okazuje się, że to wcale nie ogórki były pożądanym przez nią smakołykiem.
Pierogi wygrały. W pierwszym trymestrze chciałam jeść je niemal codziennie i wysyłałam po nie Rafała o różnych porach do sklepu. Kiedy jeszcze nie było widać, że jestem w ciąży, byliśmy na spektaklu wyjazdowym z „Pikantnymi”. Po sztuce wszyscy poszli do jakiejś świetnej restauracji, a ja… w pojedynkę szukałam pierogarni!
Wyobrażacie sobie wokalne popisy Anny Muchy pod szpitalnym oknem? Z chęcią usłyszelibyśmy i zobaczylibyśmy ten występ!