W ostatnim odcinku programu "Milionerzy" Hubert Urbański zadał pierwsze w tym sezonie pytanie za milion złotych. O główną nagrodę walczył Dawid Michalewski - przedsiębiorca z Opola, który prowadzi sklep z akcesoriami elektronicznymi.
Uczestnik podszedł do ostatniego pytania bez kół ratunkowych. Przypomnijmy, że jedno z nich wykorzystał już przy pierwszym podejściu, a pozostałe dwa - gdy grał o pół miliona złotych.
Dawid nie miał pewności co do odpowiedzi na pytanie za milion złotych, a mógł liczyć jedynie na siebie. Jak brzmiało ostatnie pytanie, które usłyszał od Huberta Urbańskiego?
"Żydowskie Święto Świateł, zwane też Chanuką, trwa osiem dni. Ile świątecznych świec płonie ósmego dnia na specjalnym świeczniku?"
A: sześć
B: siedem
C: osiem
D: dziewięć
Po dłuższym zastanowieniu uczestnik zaryzykował i zaznaczył odpowiedź B. Po chwili usłyszał, że poprawna odpowiedź to C. - osiem. Tym samym nie wygrał miliona, a jedynie 40 tysięcy złotych.
Otarcie się o główną nagrodę i wyjście ze znacznie niższą sumą musi być niemałym przeżyciem. Szczególnie jeśli istnieje możliwość wycofania się i powrotu z tym, co już się uzbierało. Dawid postanowił odnieść się do sytuacji na swoim profilu na Facebooku.
Tak było - napisał pod opublikowanym przez siebie kadrem z programu.
Na zdjęciu widzimy reakcję uczestnika, gdy okazało się, że zaznaczona przez niego odpowiedź nie jest prawidłowa. Dawid pokusił się także o komentarz na oficjalnej stronie "Milionerów", gdzie również znalazła się jego fotografia.
To była piękna gra - czytamy w opisie.
W odpowiedzi uczestnik podziękował za wsparcie, pozdrowił, a także zapowiedział, że nie jest to jego ostatnie słowo.
Uprzejmie dziękuję wszystkim za wsparcie i dobre słowo. Miło było czytać to, co Państwo piszą. Pozdrawiam i jeszcze nie mówię ostatniego słowa - zapewnił.
Myślicie, że o Dawidzie będzie jeszcze głośno?