Youtuberka atakuje Rozenek. "Gotowa przekroczyć granice intymności dziecka, by zwiększyć zasięgi marki". Gwiazda reaguje

Małgorzata Rozenek została ostro skrytykowana przez youtuberkę za opublikowanie zdjęcia płaczącego Henryka. "Perfekcyjna" nie zostawiła tych zarzutów bez odpowiedzi.

Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan długo marzyli o tym, aby na świecie pojawiło się ich wspólne dziecko. Mały Henryk stał się oczkiem w głowie sławnych rodziców, którzy nie zamierzają ukrywać swojego szczęścia. W mediach społecznościowych publikują coraz to nowsze zdjęcia chłopczyka i zdają relacje z pierwszych miesięcy jego życia. Okazuje się, że nie wszyscy uważają takie zachowanie za taktowne.

Youtuberka zaatakowała Małgorzatę Rozenek

Malina Błańska prowadzi kanał na YouTube, który subskrybuje ponad 42 tysiące osób. W swoich filmikach porusza między innymi tematy związane z macierzyństwem. Ostatnio postanowiła zabrać głos w sprawie zachowania Małgorzaty Rozenek i upublicznienia zdjęcia płaczącego Henryka. Według Błańskiej to "gwałcenie praw dzieci do intymności".

Gwałcenie praw dzieci do intymności jest powszechne w dzisiejszych czasach. Rodzice często zapominają o tym, że mały człowiek to też człowiek, a ich dziecko oznacza, że mają je przez prawo powierzone do opieki, nie do używania do swoich interesów - zaczęła.
 

W dalszej części wpisu influencerka zarzuciła "Perfekcyjnej", że nie postąpiłaby tak w przypadku osoby dorosłej.

Czy dorosłego człowieka w momencie siedzenia na toalecie, zanoszenia się łzami, a nawet snu, Małgorzata Rozenek sfotografowałaby i upubliczniła nie zapytawszy o zgodę? Za taki ruch, za żerowania na czyimś wizerunku mogłaby spotkać ją konsekwencja karna. Gdy dotyczy to dziecka, cisza, bo dziecko nie pójdzie do sądu.

Rozenek została oznaczona przez autorkę, więc ta postanowiła odpowiedzieć na zarzuty. Zaczęła ostro, bo od tego, że tylko zmarnowała swój czas.

Oznaczyła mnie Pani, więc przeczytałam. Był to stracony czas, bo argumenty w tym wpisie użyte, są po pierwsze nieprawdziwe. Po drugie tak ograniczone, że ciężko nawet się do nich odnieść. Podam przykład: Gdyby nie można było pokazywać żadnej z tych rzeczy, to istnienie np. reportażu byłoby zagrożone. Życie jest różne, ludzie są różni i dobrze. Ja nie muszę się zgadzać z Panią, a Pani ma prawo realizować swoje macierzyństwo na swój sposób.

Gwiazda TVN-u przyznała, że opublikowała zdjęcie z płaczącym Henrykiem nie bez przyczyny. Chce pomóc odczarować wizję idealnego macierzyństwa na Instagramie.

Ma Pani dzieci? I jeszcze jedno na koniec: skąd w Pani taka obsesja na punkcie pieniędzy? Naprawdę nie wszystko robi się z myślą o nich. Martwi mnie tylko jedno, że Pani jako zdeklarowana feministka nie dostrzega w tym zdjęciu misji odczarowywania instagramowego macierzyństwa. Pokazania go prawdziwiej, normalniej. Normalnie dzieci płaczą, dzieci celebrytek też. Cóż złego w pokazaniu tego? Ja wiem, że nic - zakończyła swój wpis.

Na tym dyskusja się jednak nie kończy. Influencerka odpowiedziała na komentarz Rozenek.

Pani syn nie powinien być "przedmiotem", inscenizującym ten obrazek. A stał się i to jest złe. (...) Powtarzam: subtelna granica została przekroczona - dodała.

Zdania internautów w tej sprawie są podzielone. Co wy uważacie o upublicznianiu wizerunku małych dzieci w mediach społecznościowych?

Zobacz wideo Rozenek pokazała również, jak wygląda ich typowy poranek
Więcej o: