Paulina Młynarska mocno komentuje aferę z przebraniem Anny Lewandowskiej. "Napisałabym dużo ostrzej, ale boję się pozwu"

Paulina Młynarska odniosła się do zachowania Anny Lewandowskiej wobec jednej z krytykującej ją feministek. "Takiej babce pani grozi pozwem o gruby hajs? Serio?" - pyta dziennikarka.

Kilka dni temu internet rozgrzał "zabawny" filmik, jaki zamieściła na Instagramie Anna Lewandowska. Mogliśmy oglądać tam tańczącą do hitu Beyonce trenerkę w nietypowym przebraniu, bowiem sama zainteresowana miała na sobie doczepiony brzuch i pokaźnych rozmiarów pośladki. Niestety spora część internautów nie odebrała nagrania tak, jak Lewandowska by sobie tego życzyła i zarzuciła jej fat shaming czyli naśmiewanie się z osób grubych. Po kilku dniach filmik został usunięty, a Lewandowska przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni, jednak na tym afera się nie skończyła.

ZOBACZ: Olga Frycz i Maja Bohosiewicz bronią Anny Lewandowskiej. "Spotyka się z ogromną falą krytyki z powodu tego, jak wygląda"

Paulina Młynarska komentuje aferę z przebraniem Lewandowskiej

Prawnicy żony Roberta Lewandowskiego wysłali pismo do krytykującej ją feministki. Mowa tutaj o Mai Staśko, która poinformowała o tym w swoich mediach społecznościowych. 

Prawnik Anny Lewandowskiej zagroził mi pozwem i karą w wysokości 50 000 zł, jeśli nie usunę posta, w którym krytykuję przebranie się celebrytki w strój grubej osoby. W poście wskazuję, że trenerce fitness zabrakło empatii, a to, co zrobiła, to szydzenie z grubych osób. I tyle - czytamy we wpisie.

ZOBACZ TEŻ: Lewandowska odniosła się do afery związanej z body shamingiem. "Nigdy nie oceniam ludzi, a tym bardziej się z nich nie śmieję"

Swoje zdanie w sprawie postanowiła zabrać również Paulina Młynarska. Dziennikarka zaznacza, że Anna Lewandowska słusznie została skrytykowana za swoje przebranie.

Jakaś granica została przekroczona. Anna Lewandowska, szczupła, śliczna i bardzo zamożna (to niestety ważne), popełniła niefortunną przebierankę, która została skrytykowana przez feministkę i aktywistkę Maję Staśko jako "fat shaming". Moim zdaniem słusznie. Mnie także nie podobają się heheszki z osób z nadwagą. Razi mnie nadużywanie sloganu "ciałopozytywność". Pracuję z bardzo różnymi osobami jako nauczycielka jogi i wiem jedno: motywując do pozytywnych zmian mamy obowiązek, przede wszystkim, kierować się empatią i bardzo uważać, by nikogo nie ranić. Bo guzik wiemy o tym, jak żyje w swoim ciele druga osoba - pisze Młynarska.

Paulinie Młynarskiej nie podoba się również to, że Anna Lewandowska używa swojej przewagi finansowej, aby uciszyć słowa krytykantów. 

(...) Używanie finansowej przewagi do uciszania krytycznego głosu, stającego w obronie osób, które na okrągło doświadczają różnych form przemocy z powodu wyglądu, jest wyższościowym nadużyciem. Pani Annie Lewandowskiej proponuję, aby zapoznała się z dorobkiem Mai Staśko, która na co dzień, narażając się, z wielką odwagą i nie zarabiając na tym, wykonuje ważną pracę na rzecz praw kobiet w Polsce. Takiej babce pani grozi pozwem o gruby hajs? Serio? Napisałabym dużo ostrzej, ale boję się pozwu. Nie stać mnie w dobie korony na awantury w sądzie - podsumowała.
 

Zgadzacie się z dziennikarką, czy uważacie, że przesadza? 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.