Małżeństwo Kim Kardashian i Kanyego Westa wisi na włosku. Raper, który ma poważne problemy związane z zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym, kilka dni temu poniżył publicznie rodzinę żony i podał do informacji publicznej, że planowali usunąć pierwszą ciążę celebrytki. Sprawy w swoje ręce wzięła sama Kim, tłumacząc, że ojciec jej dzieci jest chory i nie jest do końca świadomy tego, co mówi. Mimo usprawiedliwień Kardashianka chyba nie widzi już przyszłości u boku Westa. Ponoć mieszkają osobno już od dawna.
Media donoszą, że kryzys w małżeństwie jednej z najpopularniejszych par świata trwa już od ponad roku. Kanye ponoć zamieszkał sam na ranczu w Wyoming, gdzie żona z dziećmi odwiedzają go stosunkowo rzadko.
Kanye mieszkał przez ostatni rok w Wyoming. Kim przyjeżdża do niego z dziećmi raz na pięć tygodni. Nie spędzali razem czasu, bo raper przeprowadził się tam na stałe i to nie jest miejsce, w którym jest ich życie, rodzina czy nawet szkoła ich dzieci - czytamy w "Us Weekly".
Takie rozwiązanie miało początkowo pomóc uratować związek Westa i Kardashianki.
Żyją oddzielnie dla własnego dobra. Ona dobrze wie, że życie w jego otoczeniu nie jest dobre ani dla niej, ani dla ich dzieci. Kanye musi rozprawić się ze swoimi wewnętrznymi demonami, zanim będzie znów mógł być dobrym mężem czy ojcem - dodaje informator tabloidu.
Decyzja o wyprowadzce rapera z domu celebrytki chyba przyniosła odwrotny efekt. Ostatnio został przyłapany z Kim na parkingu. Siedzieli w samochodzie, ona płakała. Kardashianka miała też spotkać się już z prawnikami, z którymi omawiała szczegóły rozwodu.