Angelina Jolie i Brad Pitt przez lata uchodzili za idealną parę, jednak wszystko ostatecznie zakończyło się w 2016 roku. Brangelina się rozpadła, a aktorzy wzięli rozwód i od tej pory walczą w sądzie. Wydaje się, że gwiazda "Czarownicy" jest zawzięta, aby dopiec byłemu mężowi, ale okazuje się, że kobieta bardzo cierpiała, gdy ukochany odszedł.
ZOBACZ: Jennifer Aniston i Angelina Jolie opowiedziały o swoim pierwszym spotkaniu. Mają jednak różne wersje
Pod dziewięciu latach związku Brad i Angelina zdecydowali się na separację. Dwa lata później relacja aktorów pogorszyła się i trafili na wokandę. To był trzeci rozwód Jolie, zaś drugi Pitta. Aktorka udzieliła w 2017 roku wywiadu dla "Vanity Fair", w którym wyznała, że była wstrząśnięta po kolejnym rozstaniu.
Aktorzy doczekali się trójki biologicznych potomków i troje dzieci adoptowali. Mając sześcioro dzieci, Angelina musiała szukać samotności, aby tam leczyć złamane serce. Nie chciała denerwować swoich pociech.
Myślę, że bardzo ważne jest płakanie pod prysznicem, a nie przed nimi. Dzieci muszą wiedzieć, że wszystko będzie dobrze, nawet jeśli sama tego nie jestem pewna - zwierzyła się Angelina Jolie w "Vanity Fair".
Gwiazda w czasie sprawy rozwodowej obwiniała Brada o rozpad ich małżeństwa, podaje The Mirror. Stwierdziła, że w ich związku pogorszyło się latem 2016 roku, kiedy już byli po dwóch latach separacji. Wszystko stało się wtedy trudniejsze. Powiedziała, że ich dzieci w tym czasie były bardzo dzielne.