"Nic się nie stało". Natalia Siwiec i jej mąż zareagowali po emisji dokumentu. "Wyrażamy sprzeciw wobec czynów krzywdzących dzieci"

Natalia Siwiec i Mariusz Raduszewski, którzy zostali pokazani w dokumencie Sylwestra Latkowskiego "Nic się nie stało", wydali oficjalne oświadczenie. Nie godzą się na to, żeby wykorzystywać ich wizerunek w związku ze sprawą Zatoki Sztuki.

W środę wieczorem na antenie TVP1 został wyemitowany dokument "Nic się nie stało". Sylwester Latkowski zajął się w nim sprawą klubu Zatoka Sztuki, gdzie miało dochodzić do wykorzystywania seksualnego. Uważa, że sporą rolę odgrywają w niej celebryci, którzy chętnie bywali na odbywających się tam imprezach i - według niego - trzymają w tajemnicy przestępstwa, których byli świadkami. Wśród nich wymienił po emisji dokumentu m.in. Kubę Wojewódzkiego, który od razu wydał oświadczenie. Dziennikarz zwrócił się także do Radosława Majdana. Bramkarz mówi, że wysłał do niego wiadomość i zapowiedział, że jeśli ten nie przeprosi za pomyłkę, to spotkają się w sądzie.

Zobacz: Sylwester Latkowski apeluje do celebrytów po "Nic się nie stało": Przestańcie się chronić. Powiedzcie wreszcie pas

Zobacz wideo "Nic się nie stało" to odpowiedź na dokument braci Sekielskich?

"Nic się nie stało". Natalia Siwiec wydała oświadczenie

W dokumencie zostali także przedstawieni Natalia Siwiec i jej mąż Mariusz Raduszewski. Dziennikarz wykorzystał ich zdjęcia, które sobie zrobili podczas imprez w Zatoce Sztuki. Celebryci wystosowali już oświadczenie, w którym tłumaczą, że nie mają nic wspólnego z przestępstwami, do których tam rzekomo dochodzi.

W związku z emisją filmu "Nic się nie stało" i przedstawionym w filmie, niezgodnym z prawem, procederem mającym miejsce w Klubie Zatoka Sztuki w Sopocie, stanowczo zaprzeczamy, abyśmy mieli jakikolwiek związek z tymi wydarzeniami, a także nie zgadzamy się z faktem wykorzystywania naszego wizerunku - brzmi początek.

Uważają, że osoby zajmujące się dokumentem posłużyli się ich nazwiskami dla promocji materiału.

Podkreślamy, że z uwagi na naszą rozpoznawalność, wykorzystano, bez naszej zgody, nasz wizerunek do promocji dokumentu. Działanie to jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego i etyką dziennikarską. Użycie naszego wizerunku i sugerowanie nieprawdziwych i kłamliwych informacji na nasz temat ma na celu wywołanie kontrowersji i sensacji, co w konsekwencji ma na celu promocję dokumentu "Nie się nie stało" - zapewniają.

Wytłumaczyli też swoją obecność na imprezach organizowanych w tym lokalu. Podkreślają, że byli zapraszani przez różne marki, a ich obecność miała jedynie charakter komercyjny, "wobec czego nie jest niczym niezwykłym, że byli jednymi z wielu gości Zatoki Sztuki". Na koniec wyrazili swoje stanowisko wobec przestępstw seksualnych i wykorzystywania słabszych:

Wyrażamy głębokie ubolewanie i sprzeciw wobec wszelkich czynów krzywdzących dzieci i kobiety. Wykorzystywanie słabszego położenia dzieci czy kobiet celem nadużyć seksualnych jest niedopuszczalne, a sprawcy tych czynów winni być surowo ukarani - podkreślili.
 

"Nic się nie stało" Sylwestra Latkowskiego

Dokument prezentuje historię czternastolatki, która została zgwałcona, po czym popełniła samobójstwo. W materiale wypowiedział się m.in. Jacek Karnowski oraz matka ofiary. Prezydent Sopotu zaznaczył, że znany klub Zatoka Sztuki w Sopocie miał stać się przykrywką do działań pedofilskich, stręczycielskich czy produkcji prostytutek. W filmie Sylwestra Latkowskiego zostały przedstawione mroczne kulisy działalności trójmiejskich klubów. Kilka lat temu głośno było o tzw. "Krystku", który właśnie w tamtejszych klubach miał znajdować swoje ofiary.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.