Obecna sytuacja panująca w Polsce z pewnością dla uczniów nie jest łatwa. Najpierw zamknięto szkoły, a teraz dzieci mają nauczanie online, które, choć wydawać się mogło dobrą alternatywną, wielu rodzicom sprawia niemały problem. Dla Ilony Wrońskiej i Leszka Lichoty najwyraźniej nic się nie zmieniło. Ich dzieci nie zostały wysłane do szkoły i teraz nie odczuwają żadnych zmian.
W rozmowie z portalem wp.pl Ilona Wrońska wyznała, że nie odczuwają tych wszystkich zmian. Ich dzieci uczą się w domu już od 5 lat.
My kompletnie tego nie odczuwamy, bo u nas od prawie 5 lat wszystko wygląda tak samo. My idziemy swoim trybem nauczania. Zaliczamy egzaminy zupełnie inaczej, niż to teraz wygląda ze względu na pandemię. Uczymy dzieci blokami, czyli np. we wrześniu i październiku skupialiśmy się tylko na biologii i geografii. Potem dzieciaki zaliczały te przedmioty i przechodziliśmy do kolejnych - wyznała Ilona.
Dodała, że ich dzieciom bardzo spodobała się domowa szkoła.
Nasza decyzja była podyktowana tym, że planowaliśmy podróż do USA, Meksyku i na Kubę. Podróż miała trwać pół roku i nie chcieliśmy, żeby dzieci traciły tyle miesięcy bez szkoły. Stwierdziliśmy, że sami będziemy je edukować podczas wycieczki. Po powrocie dzieci nas zapytały, czy nie moglibyśmy kontynuować tej nauki w domu.
Aktorka przyznała także, że sami uczą wielu przedmiotów. Jednak do niektórych zatrudnili wykwalifikowanych nauczycieli.
Leszek uczy matematyki, a ja biologii, geografii, polskiego i historii. Do angielskiego i fizyki mamy panią Ulę, która z nami współpracuje od lat. Do chemii mieliśmy na trzy miesiące panią, która przygotowywała córkę do testów. I przychodzi też pan od informatyki, bo to nie jest nasza działka. Na początku przychodził, tylko żeby poduczać dzieci do egzaminu. Ale Kajtek tak się w to wciągnął, że kontynuują naukę.
Para aktorów potwierdziła to, że tryb ich zawodu bardzo pozwala im na nauczanie dzieci w domu. A teraz gdy teatry nie są czynne, tym bardziej mają więcej czasu, by móc go poświęcić dzieciom.
Teraz nie pracujemy, bo są odwołane spektakle i plany zdjęciowe. W ciągu roku nasz zawód pozwala na to, żeby tymczasem żonglować i tak dopasowywać wszystko, żeby zmieścić się z nauczaniem domowym. Często mamy takie przestoje, że przez kilka tygodni nie uczymy dzieci, bo gramy dużo spektakli. Ostatnio wiedzieliśmy, że w tym roku do połowy lutego będziemy zajęci, więc uczulaliśmy dzieciaki, że do końca grudnia musimy ogarnąć naukę i zaliczenia.
Ilona na końcu dodała, że stara się nie wywierać żadnej presji na dzieci. Uważa, że ich tryb nauczania o wiele bardziej pasuje dzieciom, iż obecna podstawa programowa.
Podstawa programowa jest dosyć skostniałą podstawą. Połowa z tego powinna być usunięta, bo dzieciaki uczą się rzeczy, których kompletnie nie potrzebują. Dlatego nie naciskamy.
Ta forma nauczania z pewnością budzi niemałe kontrowersje i ma tylu zwolenników co przeciwników, jednak najważniejsze by dzieci były w tym szczęśliwe. Mamy również nadzieję, że rodzice nie zapomną, że ważna jest umiejętność pracy w grupie i przebywanie w społeczeństwie.
BO