6 lutego na profilu na Instagramie Brittany Lutz, żony aktora Kellana Lutza, pojawił się rozdzierający serce wpis. Kobieta dodała czarno-białe zdjęcie, na którym pozuje z ciążowym brzuchem. W obszernym i przejmującym wpisie poinformowała fanów, że ona i jej mąż stracili dziecko. Brittany poroniła w szóstym miesiącu ciąży.
Kobieta w poście zwróciła się do zmarłego dziecka. Podziękowała córeczce za to, że przez ten czas mogła być jej mamą. Opisała też, jak się czuła, nosząc ją pod sercem.
Córeczko, było zaszczytem i przyjemnością być twoją mamą przez te ostatnie sześć miesięcy. Było cudownie móc patrzeć na twoją twarz i czuć ruchy twoich nóżek - napisała poruszona.
Przyznała, że nie wie, co się stało, jednak część niej jest spokojna, ponieważ wie, że dziecko nigdy nie doświadczyło bólu. Nie żegna się z córką na zawsze, bo wie, że jeszcze się spotkają. Wiara pozwala Brittany wierzyć, że jeszcze kiedyś zobaczy swoje dziecko.
Bóg ma cię w swoich ramionach i pewnego dnia się spotkamy. Pewnego dnia spotkamy się w Niebie. Twoja mama kocha cię bardzo mocno - wyraziła nadzieję.
W drugiej części wpisu przyznała, że nie jest w stanie mówić o tym, co się wydarzyło. Nie wie też, czy kiedykolwiek będzie. Na szczęście może liczyć na wsparcie rodziny, a przede wszystkim męża. Podziękowała też lekarzom oraz specjalistom, którzy jej pomagali. Na koniec poprosiła fanów o uszanowanie ich prywatności oraz czasu, który chce teraz przeznaczyć na dojście do równowagi psychicznej.
AW