"Sanatorium miłości". W niedzielę wieczorem mogliśmy śledzić kolejne przygody dwunastki seniorów. Dzień zaczął się od bardzo trudnego tematu.
Seniorzy rozważali na temat śmierci. Zgodnie stwierdzili, że to, że mają ponad 60 lat, nie znaczy, że nie mogą w pełni korzystać z życia. Dramatyczną historię swojego życia opowiedziała jednak Halina.
Nie miałam kontaktu z mężem. Dowiedziałam się, że jest w śpiączce. Nie chciałam do niego iść. Poszłam. Leżał w łóżku nieprzytomny, powiedziałam, że byłam dobrą żoną. Zadałam pytanie, dlaczego nas opuścił. Ręce mu chodziły, było mi go żal. Nie wiedziałam co zrobić. Drugiego dnia dowiedziałam się, że zmarł. (...) Nie czułam się doceniona. Nie usłyszałam słowa "kocham Cię".
Podczas rozmowy z Martą Manowską, seniorka z Kielc wyjaśniła, że mąż nigdy jej nie kochał.
Ożeniłem się, żeby poprawić sobie byt. Nigdy Cię nie kochałem (...) Odszedł na trzy miesiące. Wrócił i narobił długów.
Na szczęście Halina mogła liczyć na wsparcie kolegów z sanatorium. Ponadto została kuracjuszką poprzedniego dnia.
TU ZNAJDZIE SIĘ REKLAMA
CW