W marcu pojawił się głośny wywiad Weroniki Rosati, która wyznała, że była ofiarą przemocy. Aktorka przyznała, że jej były partner, Robert Śmigielski, znęcał się nad nią psychicznie, fizycznie i finansowo. Od tego czasu wspiera kobiety, które mają podobne przejścia i angażuje się w różne akcje społeczne. Niedawno przemawiała podczas Kongresu Kobiet, gdzie spotkała ją nieprzyjemna wymiana zdań.
Zapis rozmowy udostępniła dziennikarka tygodnika "Newsweek", Renata Kim. Kobieta miała zacząć swoją mowę od słów:
Jestem także jego byłą partnerką i też mam z nim dziecko - oświadczyła zdumionej publiczności.
Weronika Rosati wiele wycierpiała po wywiadzie dla "Wysokich Obcasów":
Był to wstęp do obrony Roberta Śmigielskiego. Przy okazji kilka razy Weronika Rosati została słownie zaatakowana.
Operujecie tu stereotypami. Co da opowiadanie, że mężczyźni są źli, a kobiety dobre? Współczuję pani byłemu partnerowi. To się nazywa wtórna wiktymizacja. Ta pani chce, żebym to ja wstydziła się, że jestem ofiarą - mówiła kobieta.
Aktorka miała mocno to przeżyć. Z relacji wynika, że była roztrzęsiona. Jednak wtedy zareagowały inne kobiety, które zwróciły się do byłej partnerki Śmigielskiego. Krzyczały, żeby wyszła z sali, bo nie ma na sali miejsca dla tych, którzy bronią sprawców przemocy. Gdy wyszła, wytłumaczyła swoje zachowanie. Jej zdaniem wyznania Rosati mocno uderzyły w inne kobiety, które spotykały się z ortopedą oraz w jego dzieci.
Ona psychicznie zniszczyła moją córkę, która nie miała z tą sprawą nic wspólnego. Dlaczego pani Weronika Rosati nie pomyślała o tym, kiedy publicznie prała brudy? - mówiła oburzona.
Głos zabrała także aktorka:
Ta pani nic o mnie nie wie. Nie wie, co się działo w moim życiu, a publicznie chciała mnie obrzucić błotem. Chciała mnie zawstydzić. Podobnie jak mój były partner, który próbował mnie zastraszać. To też jest forma przemocy, żeby ofiara bała się cokolwiek powiedzieć - tłumaczyła.
Weronika Rosati na razie nie chce więcej komentować tej sprawy. Zapowiedziała, że zrobi to niebawem na Instagramie.
AW