Niedawno Meghan i Harry polecieli na Ibizę, gdzie wspólnie świętowali 38. urodziny księżnej. Jak podały media, przelot prywatnym samolotem kosztował blisko 95 tysięcy złotych. Zachowanie książęcej pary oburzyło Brytyjczyków i ekologów. Zaledwie kilka tygodni temu "royalsi" zapewniali przecież, że zależy im na zredukowaniu produkcji dwutlenku węgla.
Dla kontrastu parę dni temu księżna Kate i książę William zostali przyłapani w podróży tanimi liniami lotniczymi. Rodzina była widziana podczas lotu z Norwich do Aberdeen.
To sprytny ruch księcia Cambridge. Widząc spadkobiercę tronu i jego dzieci podczas lotu tanimi liniami, ludzie uświadamiają sobie, że Harry, Meghan i Archie też mogą tak podróżować - powiedział Robert Jobson, dziennikarz blisko związany z dworem królewskim.
Portal Daily Mail informuje, że jednak lot Williama i Kate, mimo szczerych chęci, nie był ekologiczny. Winny miał być przewoźnik. Samolot, którym miała polecieć rodzina królewska, był obsługiwany przez firmę Loganair w imieniu Eastern Airways, partnera franczyzowego Flybe. Portal Daily Mail donosi, że szefom linii lotniczych zależało, aby książęta podróżowali jednak samolotem z logiem Flybe. Specjalnie dla nich ściągnięto więc drugą maszynę. Samolot, który początkowo miał zabrać "royalsów", odleciał pusty 45 minut po maszynie z Kate i Williamem na pokładzie. Daily Mail zauważył, że sprowadzanie drugiego samolotu miało katastrofalny wpływ na środowisko.
Dodatkowe 4,5 tony dwutlenku węgla zanieczyściły środowisko tylko dlatego, aby rodzina królewska leciała samolotem z napisem Flybe, zamiast zwykłą maszyną, która standardowo obsługuje tę trasę - czytamy.
William i Kate nie byli świadomi całego zamieszania. Rzecznik pałacu Kensington odmówił komentarza w tej sprawie.
MŁ