W kwietniu Jarosław Bieniuk stał się bohaterem głośnej afery. Były piłkarz został oskarżony o to, że zgwałcił jedną z koleżanek. Teraz dziennikarze z portalu Fakt24 dotarli do innej kobiety, która twierdzi, że również została przez niego wykorzystana.
Do napaści seksualnej miało dojść trzy lata temu w klubie Ego w Sopocie. Bieniuk miał być wtedy ze swoją ówczesną dziewczyną, czyli Martyną Gliwińską. Kobieta dołączyła do nich do loży VIP ze swoimi znajomymi. Do napaści seksualnej miało dojść w łazience. Według zeznań kobiety, były piłkarz wziął przy niej narkotyki. Na początku spokojnie z nią rozmawiał, jednak po kolejnej "kresce" stracił panowanie nad sobą.
Jarek wziął narkotyk i nagle zaczął się zachowywać, jakby coś go opętało! Złapał mnie za włosy, zaczął ściągać spodnie i wyjmować swoje przyrodzenie. Powiedział, żebym mu zrobiła, cytuję: „loda” - dodała.
24-latka wspomina, że go odepchnęła, jednak była w szoku. On ciągle trzymał ją za włosy, ale udało jej się wyrwać. Całą sytuację miała obserwować Gliwińska.
Przestraszyłam się i odepchnęłam go. Już prawie byłam na kolanach. To była chwila, byłam w szoku. Cały czas trzymał mnie za włosy. Powiedziałam: „Puść mnie, co ty robisz?!”. Wtedy złapał mnie za twarz i próbował mi wepchnąć język w usta. Jakoś się wyrwałam, uderzyłam nogą w drzwi i wyszłam z toalety. Na zewnątrz zobaczyłam jeszcze jego dziewczynę, patrzyła na mnie - opowiada.
Jarosław Bieniuk EASTNEWS
Dlaczego tak długo milczała? Jak twierdzi, czuła się zbyt upokorzona, by opowiedzieć o tym, co ją spotkało. Nie wiedzieli o tym także jej znajomi, z którymi pojawiła się w klubie. Teraz jednak poczuła, że musi wesprzeć Sylwię Sz., która jako pierwsza odważyła się wyznać, jak potraktował ją Jarosław Bieniuk.
Nigdy w życiu nikt mnie tak nie potraktował. Wyszłam z klubu, nie mówiąc nawet moim znajomym o tym co się stało. Czułam się skompromitowana. Kiedy stałam przed klubem, akurat wyszedł Jarek ze swoją dziewczyną. Odwrócił się w moją stronę, spojrzał się na mnie i szyderczo się do mnie uśmiechnął. Nigdy nikomu nie powiedziałam o tym całym zdarzeniu. Chciałam o tym zapomnieć, bo było to dla mnie strasznie upokarzające - mówi.
Sprawę skomentowała pełnomocniczka byłego piłkarza, mecenas Olga Jędraszko. Zapewnia, że taka sytuacja nie miała miejsca. Zwróciła też uwagę, że kobieta odważyła się powiedzieć to dopiero teraz, kiedy sprawa stała się medialna.
Pan Jarosław absolutnie neguje, aby przytoczona sytuacja miała mieć miejsce i jest zszokowany tymi zarzutami. Dodatkowo wskazuje, że w klubie Ego bywał wielokrotnie, więc potencjalny wybór miejsca, co do którego padają nowe oskarżenia może nie być przypadkowy. Jednocześnie proszę zwrócić uwagę, iż często w sprawach, w których jedna ze stron jest osobą medialną, z czasem pojawiają się kolejne rzekome pokrzywdzone na fali popularności tematu. Z punktu wiedzenia obrony zastanawiającym jest, czemu te informacje nie pojawiły się trzy lata temu, kiedy miało dojść do rzekomego zdarzenia, a dopiero teraz, kiedy sprawa stała się medialna. Bez wątpienia działania te mogą mieć na celu wzmocnienie wiarygodności osoby pierwotnie składającej zawiadomienie - napisała.
Jarosław Bieniuk nie przyznaje się do tych czynów i uważa, że jest niewinny. Podkreśla, że jest gotowy współpracować z wymiarem sprawiedliwości, by jak najszybciej wyjaśnić zaistniałe sytuacje.
AW