Maciej Musiałowski nie boi się kontrowersji. Dowodem jego ostatnie zdjęcie na Instagramie. Aktor pochwalił się swoim wielkanocnym koszyczkiem, z którym wybrał się na tradycyjną święconkę do kościoła. A co znalazło się w środku? Książka o przygodach młodego czarodzieja, oczywiście chodzi o Harry'ego Pottera. Nie mamy wątpliwości, że Maciej zrobił to z pewną intencją. Przypomnijmy bowiem, co jeszcze kilka tygodni temu wydarzyło się w jednej z gdańskich parafii.
Na stosie publicznie przez samego proboszcza oraz księży spalone zostały książki takie jak własnie "Harry Potter" czy "Zmierzch". Jednak zniszczeniu uległ także i parasol z wizerunkiem Hello Kitty. Zrodziła się niemała awantura, a polskie społeczeństwo ponownie się podzieliło. Po jednej ze stron stanął właśnie Musiałowski. Idąc do kościoła z Harrym Potterem w koszyczku, dobrze wiedział, że rozpęta burzę. I tak też się stało. Opinie jego fanów? Zróżnicowane. Od hejtu:
Rośnie pokolenie kretynizmu i głupoty. W dupach się poprzewracało. Brak szacunku, a do religii i wyznawania takiej wiary nikt Cię nie zmusza! Szanuj ludzi, bo to oni Cię poniekąd utrzymują, oglądając Cię w TV.
Mega słabe i żałosne! Jest wiele innych możliwości promocji własnej osoby. Aż tak słabo z myśleniem? Pff...
Po słowa uznania.
Odważnie, kocham.
Dobrze przemycone - piszą internauci.
A Wy, po której stronie tego sporu staniecie?
DH