Jacek Borkowski i jego eksżona Katarzyna byli małżeństwem przez 20 lat. Rozwiedli się w 2002 roku, a sąd przyznał kobiecie wysokie alimenty. Aktor przez pierwszych sześć lat po rozstaniu płacił byłej żonie pięć tysięcy złotych miesięcznie. Kiedy orzeczono rozwód, sąd zmniejszył tę kwotę do tysiąca złotych.
Borkowski po prawie 16 latach, za namową prawnika, złożył wniosek do sądu o zwolnienie z obowiązku alimentacyjnego. Sąd przychylił się do jego prośby na początku 2019 roku. Aktor czeka teraz tylko na uprawomocnienie wyroku.
Zapadł wyrok, w myśl którego nie będę płacił alimentów. (...) Moja była żona jest osobą, która może pracować i nie jest sama. Mnie te alimenty kosztowały 700-800 tys. złotych - powiedział Jacek Borkowski na łamach "Rewii".
Katarzyna Borkowska postanowiła zabrać głos w tej sprawie. W rozmowie z gazetą "Dobry Tydzień" zdradziła kulisy sprawy alimentacyjnej oraz i ich małżeństwa:
Miałam 20, on 22 lata. Wkrótce urodziła się Karolina. Zajęłam się wychowaniem dziecka - wspomina.
Wyznała, że sprzedała swoją kawalerkę, aby mieć pieniądze na budowę domu. Kiedy po 20 latach małżeństwa usłyszała, że Jacek chce odejść, bardzo to przeżyła. Jak twierdzi Katarzyna, jej eksmąż nalegał, aby opuściła ich posiadłość, dlatego odciął prąd i gaz. Dodała również, że przez wiele lat żyła skromnie i często ledwo starczało jej do kolejnej wypłaty.
Pracuję, choć wcale nie tak ochoczo zatrudniają kobiety w moim wieku. Przelewał mi na konto np. raz co 3 miesiące po 100, 200 zł, tyle, żeby nie pójść do więzienia. Opowiada, że chciał mi kupić mieszkanie, a ja odmówiłam. Proponował mi lokum, a ja tułam się po rodzinie albo mieszkam w wynajętej kawalerce? To niedorzeczne! - powiedziała Katarzyna Borkowska.
Była żona Jacka twierdzi, że aktor do tej pory nie rozliczył się z nią, a sprawa podziału majątku ciągnie się od wielu lat:
Sprzedał nasz dobytek, stare samochody, które były wspólne. Do dziś się ze mną nie rozliczył. Wymawia się pracą, opieką nad dziećmi. Opowiada, że od ust sobie odejmował, by mi płacić. Tylko że on mieszka w domu z ogrodem, a ja nie mam swego kąta - wyznała.
JP