Występ Lady Gagi i Bradleya Coopera był zdecydowanie najciekawszym i najczęściej komentowanym momentem oscarowej gali, która w tym roku nie porywała. Chemia, jaką czuć było między filmowymi kochankami, tylko podsyciła plotki o romansie wokalistki i aktora. Wymowne spojrzenia i czułe gesty wyglądały bardzo autentycznie. W najnowszym wywiadzie Lady Gaga twierdzi oczywiście, że to wszystko była gra aktorska na potrzeby dobrego występu.
Lady Gaga wystąpiła w środę w talk show Jimmy'ego Kimmela. Prowadzący nie mógł nie zapytać wokalistki o medialny szum wokół jej oscarowego występu.
Ludzie zaczęli myśleć, że się umawiacie i jesteście w sobie zakochani - stwierdził słusznie Kimmel.
Na to stwierdzenie Gaga przewróciła oczami, jakby była już bardzo znudzona plotkami o romansie.
Ludzie zobaczyli miłość i to jest właśnie to, co chcieliśmy, żeby widzieli. To miłosna piosenka. Film "Narodziny gwiazdy" to miłosna historia - tłumaczyła Lady Gaga.
Żeby zrobić dobry występ, to było bardzo ważne, żeby wytworzyła się między nami więź. Kiedy śpiewasz miłosną piosenkę, chcesz, żeby ludzie to poczuli.
Ciekawe, jak Gaga wytłumaczy zdjęcia z afterparty, na którym Bradley spędził więcej czasu z nią niż z matką swojego dziecka, Iriną Shayk. O to niestety Kimmel już Gagi nie zapytał.
WJ