"Ameryka Express". W czwartym odcinku show uczestnicy musieli zmierzyć się z czarną flagą. W minionym tygodniu pary głosowały na najbardziej lubianą parę. Najmniej głosów zdobyła Aleksandra Domańska i jej brat i to oni zaczęli wyścig z flagą. Ta, wielokrotnie była przekazywana, bo jak wiadomo, groziła odpadnięciem z programu. Ostatecznie na mecie zjawili się z nią "Fitloversi", jednak ukryli się i na oczach Agnieszki Woźniak-Starak wręczyli ją Magdzie Steczkowskiej i jej mężowi. Piosenkarka dostała jednak drugą szansę, została w programie. Kto będzie jej nowym, partnerem? Tego dowiemy się za tydzień.
Jednak największe emocje dostarczył początek odcinka, kiedy pary wyruszyły w wyścig. Zygmunt i Filip Chajzerowie zatrzymali samochód, który miał przetransportować ich w docelowe miejsce. Para dziennikarzy postanowiła usiąść na przyczepie i tutaj zaczął się dramat.
Zygmunt nie zauważył leżącego worka i na nim usiadł, a wtedy usłyszał pisk.
Wtem samochód się zatrzymał i wysiadły z niego dwie, zmartwione kobiety. Panie, nie znając języka angielskiego, próbowały za pomocą gestów poinformować dziennikarza, aby zszedł z worka.
Ojciec, ty usiadłeś na kurczaku! Nie można siadać na żywym kurczaku! - powiedział Filip.
Panowie zamarli. Nie byli pewni, czy zwierzę żyje.
Co ja teraz zrobię? - pytał zdenerwowany.
Nie rusza się - krzyknął Filip po dotknięciu worka.
Zygmunt Chajzer z minuty na minutę był w coraz gorszym nastroju. Był przekonany, że zrobił zwierzęciu krzywdę, a jednocześnie nie miał odwagi, aby zerknąć do środka.
Filip, co ja teraz zrobię? Nie dość, że biedni ludzie, robią nam uprzejmość, to jeszcze my powodujemy straty- pytał syna.
Dziennikarz wpadł na pomysł, aby zapłacić za kurę. Niestety, w kieszeni miał zaledwie 3 dolary i sam uświadomił sobie, że to za mało. Kiedy chcieli spłacić kurę prywatnymi pieniędzmi okazało się, że w ten sposób złamałby regulamin.Ta informacja rozwścieczyła Zygmunta.
Zabiłem kurę. Jeśli nie zwrócę pieniędzy w tym miejscu, wycofuję się z programu. Zdarzył się wypadek! - krzyczał.
Una kura kaput! - Filip próbował wyjaśnić właścicielce worka, co się stało.
W końcu kobieta sięgnęła po worek, otworzyła go i okazało się, że w środku nie było zmarłej kury. Nie było żadnej kury. Było za to kilka uroczych świnek morskich i to zupełnie żywych.
One żyją, tylko się wystraszyły - przyznał Filip.
Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby świnki spotkała największa z możliwych tragedii! Tak, czy inaczej - kura nie została zabita, świnki morskie przeżyły, a Chajzerowie zostali w programie!
KS