Prezenty na ślubie księżnej Meghan i księcia Harry'ego od samego początku stanowiły problem. Najpierw okazało się, że podarunki nie mogą być wniesione do kaplicy św. Jerzego ani do zamku Windsor. Pojawiła się też informacja, że Meghan i Harry wcale nie chcą, aby goście przynosili im prezenty. Wszelkie datki, które planują ofiarować parze młodej, mają przekazać na wskazaną przez nowożeńców organizację charytatywną.
Okazuje się, że nie wszyscy zastosowali się do zasad. Ślub książęcej pary to dla wielu firm okazja do dużej promocji. Nic dziwnego, że najróżniejsze marki wysyłały do Pałacu Kensington paczki z upominkami. I tu zrobił się problem. Książęca para musi zwrócić wszystko to, co dostała. Wszystko dlatego, że nie mogą przyjąć czegoś, za co musieliby okazać wdzięczność, np. reklamując podarki.
Żadne prezenty, w tym usługi, nie mogą zostać zaakceptowane, jeśli zostały ofiarowane przez osoby nieznane członkom rodziny królewskiej. Powinny także zostać odrzucone te, które zmuszają ich do okazania wdzięczności - czytamy na stronie express.co.uk.
Szacuje się, że wartość podarunków, które muszą zwrócić księżna Meghan i książę Harry, wynosi 7 milionów dolarów. Niezadowolona będzie z tego na pewno marka "Bags of Love", która wysłała Harry'emu i Meghan kostiumy kąpielowe. Liczyli na to, że założą je podczas swojej podróży poślubnej.
Obecnie popularne jest wysyłanie paczek promocyjnych do gwiazd i celebrytów i niejedna osoba byłaby zachwycona z takiej przesyłki. Jednak przynależność do rodziny królewskiej ma swoją cenę.
MT