Zbigniew z "Rolnika" o śmierci syna: Nie ja miałem go pochować, lecz on mnie. Poruszające słowa

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w życiu Zbigniewa Pydy doszło do tragedii. Jego syn zginął potrącony przez samochód. Teraz mężczyzna przerywa milczenie - opowiada o wypadku i jego okolicznościach.

Zbigniew Pyda przeżył tragedię. 22 grudnia około godziny 16:30 jego najstarszy syn, Marek, zginął. Miał 36 lat. Do wypadku doszło na drodze krajowej nr 12 Piaski-Chełm. Marek został potrącony przez autobus. Uczestnik programu "Rolnik szuka żony" nie komentował wcześniej tragedii, ale teraz przerwał milczenie i opowiedział, jak doszło do dramatycznego zdarzenia. O śmierci syna dowiedział się od sąsiadów i sam musiał zidentyfikować jego zwłoki.

Sąsiadka podjechała pod dom i powiedziała, że autobus potrącił człowieka na drodze i że to może być Marek. Policjanci próbowali mnie zatrzymać, ale powiedziałem im, że to chyba mój syn. I to się potwierdziło. Byli z nim koledzy. Mam nadzieję, że da im to do myślenia... - powiedział Zbigniew

Opowiadając o tragicznym dniu, Zbigniew był spokojny, nie płakał. W swojej wypowiedzi zaznaczył, że chciałby, żeby ta śmierć skłoniła do refleksji innych młodych ludzi, którzy stawiają rozrywkę ponad czas spędzony z rodziną.

Nie ja miałem pochować syna, lecz on mnie, a stało się inaczej - powiedział Zbigniew

Rolnik marzył, żeby to Marek przejął jego obowiązki w gospodarstwie. Pierworodny miał jednak inne priorytety, skończył studia i chciał pracować w samorządzie. Rolę następcy ojca już dawno przejął młodszy syn Krzysztof, również znany widzom z programu "Rolnik szuka żony". Teraz to właśnie on wspiera ojca najbardziej. 

Składamy panu Zbigniewowi szczere kondolencje.

PC

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.