Isabel Marcinkiewicz odwiedziła studio "DD TVN", gdzie Mateusz Hładki przepytywał ją na okoliczność jej książki "Zmiany", w której opisała swoje życie. Dziennikarza interesował głównie jej związek z byłym premierem, Kazimierzem Marcinkiewiczem. Zwrócił uwagę, że Marcinkiewicz zdążył już wydać oświadczenie w sprawie książki, którą nazwał "kłamliwym atakiem" na siebie.
Spodziewałam się takiego pytania. Moja książka nie jest o moim byłym mężu. Książka jest o moich historiach, przeżyciach i doświadczeniach. Gratuluję, że ma czas, żeby usiąść i napisać takie oświadczenie. Ja mu życzę jak najlepiej i chciałabym, żeby na tym etapie już zajął się swoim życiem - mówiła Isabel.
Hładki zwrócił uwagę, że choć życzy mu najlepiej, to jednocześnie publikuje książkę, w której stawia go w złym świetle.
Nie, to jest twoja interpretacja - tłumaczyła. - Ty możesz sobie tak myśleć, oczywiście, i przypuszczam, że wielu ludzi będzie tak myślało, ale są też czytelnicy, którzy powiedzą: absolutnie, tam nie ma nic o nim, to jest książka rzeczywiście o tobie, o adopcji, o depresji, o niepełnosprawności...
Najtrudniejszy dla Isabel był ten fragment rozmowy, w którym Hładki zapytał ją, czy czuje, że rozbiła Marcinkiewiczowi rodzinę.
Absolutnie nie, ja biorę tylko odpowiedzialność za to, co ja zrobiłam. To, co media gdzieś tam rozbuchały, to ja jestem ponad tym. Są pewne rzeczy w życiu, których nie jesteś w stanie kontrolować.
Dalej tłumaczyła, że związała się z Marcinkiewiczem dopiero, kiedy ten wziął rozwód. Hładki zaprzeczył i przywołał jej własne słowa z książki, że z żoną rozstał się dopiero po tym, jak poznał Isabel. Ta przyznała, że faktycznie wtedy "znali się", ale nic więcej.
Było też pytanie, na które odpowiedzieć nie chciała, choć - paradoksalnie - w kontekście pozostałych wydawało się najzupełniej niewinne. Hładki zapytał ją bowiem... czym się aktualnie zajmuje. Isabel zawahała się
Przemilczę ten temat, to znaczy... tak, przemilczę ten temat. Dlaczego? Bo nie mam obowiązku odpowiadać - odpowiedziała wreszcie.
Z rozmowy dowiedzieliśmy się również, że przy nazwisku byłego męża pozostaje wyłącznie z powodu "problemów prawnych", natomiast chętnie z niego zrezygnuje, kiedy rzeczone problemy zostaną rozwiązane. Zaprzeczyła, że związała się z byłym premierem ze względów finansowych. Powiedziała też, że jej związek był tylko "przecinkiem w dłuższym zdaniu".
JZ