Kazimierz Marcinkiewicz w 2009 roku związał się z poznaną w kawiarni poetką, Isabel, dla której zostawił pierwszą żonę. Były premier i jego młodszą o 22 lata żona chętnie rozmawiała o swoim związku w prasie kolorowej, jednak czar szybko prysnął i w marcu 2013 roku para ogłosiła rozwód. Choć przez pewien czas w mediach na temat kontrowersyjnego związku wreszcie zrobiło się cicho, wątek ten znów wrócił na tapetę za sprawą informacji, że Isabel postanowiła opisać burzliwy romans z byłym premierem w książce. W ubiegłym tygodniu do sieci trafiły pierwsze fragmenty "Zmiany".
Nigdy mnie nie kochał. Prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Dziś już to wiem na pewno. Od 21 stycznia 2016 roku jestem wolna, a jeszcze rok temu myślałam, że do tego nie dojdzie, że rozwód to tylko straszenie mnie po to, abym się zmieniła, żebym stała się taką, jaką on chce mnie widzieć. Sprawa rozwodowa rozwiała wszelkie wątpliwości. Cztery razy nie patrzyliśmy sobie w oczy. Cztery razy ściskało mnie w gardle - pisała między innymi była żona Marcinkiewicza.
Głośno komentowane w mediach zwierzenia zmusiły Marcinkiewicza do odniesienia się do stawianych mu zarzutów. Zrobił to, oczywiście, przy pomocy Facebooka.
W obronie własnej
W związku z kolejnym, kłamliwym atakiem mojej żony Izabeli Olchowicz na mnie, jestem zmuszony przedstawiać fakty.
Z Izą żyłem od 2009 roku. Od 2010 roku Iza nie pracuje i jest na moim wyłącznym utrzymaniu. Odszedłem od Izy cztery lata temu, w marcu 2013 roku, po wielu miesiącach kłótni. Iza nie mogła zaakceptować moich dobrych relacji z dorosłymi już dziećmi. W grudniu 2015 roku Iza spowodowała wypadek. Zaopiekowałem się nią. Okazało się jednak, że tę sytuację skomercjalizowała współpracując z najgorszym szmatławcem, zwanym tabloidem.
Wszystkich, których powinienem, za swoje błędy przeprosiłem. Od siedmiu lat nie wypowiadam się na temat moich spraw osobistych. Przepraszam jednak także Państwo za ciągłą, bezsensowną i kłamliwą obecność mojego życia osobistego w przestrzeni publicznej.
Kazimierz Marcinkiewicz - napisał.
Trudno nie mieć wrażenia, że ta sprawa będzie jeszcze miała ciąg dalszy.
MK