Natalia Przybysz jest jedną z wielu gwiazd, które od początku angażują się w działania, związane z czarnym protestem i otwarcie pokazują niezgodę na plany zaostrzenia i tak surowej już ustawy antyaborcyjnej. Wokalistka w kwietniu tego roku wyrażała swe zaniepokojenie i zabrała na ten temat głos w weekendowym wydaniu "Gazety Wyborczej":
Do tej pory nie czułam buntu, na demonstracje nie chodziłam, zawsze miałam coś ważniejszego, ale miarka się przebrała. Macki władzy na moim ciele to okropne uczucie - mówiła.
Teraz gwiazda poszła o krok dalej. Udzieliła szczerego wywiadu "Wysokim Obcasom", w którym poruszyła temat swojej nowej piosenki "Przez sen". Powstała ona pod wpływem sytuacji w naszym kraju, tuż po tym, jak doszło do Czarnego Protestu. Opowiada o dziewczynie, która zdecydowała się na aborcję:
To historia o aborcji. O uczuciach. O wpadce. Trafiła się ludziom dorosłym, rodzicom dwójki dzieci. Nie chcą teraz niczego zmieniać, zaczynać od początku. (...). Nie chcą szukać większego mieszkania. Teraz 60 metrów kwadratowych ze wszystkimi książkami i zabawkami dzieci jest trochę ciasne, ale jest OK - wyjaśnia gwiazda.
Przybysz szczegółowo opisała całą historię i brzmiała bardzo wiarygodnie:
Gdy zdecydowała się na usunięcie ciąży, najpierw trafiła do lekarza w Polsce. Ten oświadczył, że zabiegu nie dokona, ale polecił jej tabletki na wrzody, które mogą doprowadzić do poronienia. Gdy lek nie przyniósł efektu, okazało się, że łatwo znaleźć rozwiązanie tuż za granicą Polski.
Bohaterka w końcu trafia za granicę, by tam usunąć ciąże:
Dziewczyna czuje, że jest w dobrych rękach. Kładzie się do łóżka. Przychodzi anestezjolog, ona podaje rękę, zasypia. Po pięciu minutach budzi się na sali, pod kołdrą, jej chłopak jest koło niej. Wszystko trwało pięć minut. Pięć minut. I nagle przychodzi taki wielki oddech. Największy wydech świata - opowiada wokalistka.
W końcu dziennikarka pyta się wprost, czy bohaterka po wszystkim czuje ulgę. Wtedy właśnie Przybysz przyznaje, że historia tej dziewczyny to tak naprawdę jej historia:
No, ta dziewczyna... To znaczy ja. Czuję wielką ulgę. Nagle cieszysz się wszystkim w swoim życiu. Tym, co masz. (...) Pięć minut i masz z powrotem swoje życie.
Wokalistka zdradziła też, że w ten sposób chce zwrócić uwagę na to, że kobieta sama powinna decydować o tym, co zrobi ze swoim ciałem:
To nie jest sprawa mężczyzn w rządzie i w Kościele (...). Żyjemy w rzeczywistości, w której wszyscy udają, że to się nie dzieje. Każda kobieta jest z tym sama. To złe uczucie. Więc ja chcę to teraz powiedzieć na głos.
Jej wyznanie tylko potwierdza, że zaostrzenie prawa aborcyjnego wcale nie rozwiążę kwestii aborcji.
AW