W rozmowie z "Tele Tygodniem" para Kazimierzy Mazurów przekonują, że "wolą działać, tworzyć niż robić zamęt wokół siebie". Choć ich ten unikalny duet przysparza nieraz kłopotów mniej obeznanymi z ich dorobkiem.
Ludziom się miesza! Na przykład piszą w mojej filmografii, że grałem w "Nocach i dniach" (tata grał), które kręcono 10 lat przed moim urodzeniem! - powiedział w rozmowie z pismem serialowy Kamil z "Na Wspólnej".
Na pytanie, dlaczego nie korzystają z rodzinnych relacji by mocniej się wypromować, też odpowiada syn.
Niewykluczone, że na tym tracimy, bo dziś liczy się autopromocja, bywanie, chwalenie się, czym się da. My moglibyśmy się też pochwalić paroma rzeczami. Tylko po co? - młodszy z Mazurów sam pyta retorycznie.
Tata tłumaczy za to, dlaczego jego syn dziedziczy po nim także imię.
Sam sobie to imię przyniósł, bo urodził się w moje imieniny, 4 marca. Nie było wyboru - żartuje starszy z Kazimierzy.
Niewiele brakowało, że i chłopak z trzeciego pokolenia nosiłby imię Kazimierz. Junior postawił veto ("dajmy ludziom szansę, i tak im się miesza"). Więc został Antek.
Nie mogło zabraknąć pytania o seriale z konkurencyjnych stacji. W "Na Wspólnej" (TVN) młody Kazio gra Kamila i "Barw szczęścia" (TVP 2), z rolą Pana Kazimierza jako Tomasza. Obaj przyznają, że ich postaciom nie jest łatwo.
Kamil to postać nieskazitelna, choć trapiona różnymi problemami. A to walczy z żoną o adopcję dziecka, a to zostaje wmieszany w gangsterskie porachunki - mówi syn.
Mojemu Tomaszowi też ciągle wiatr w oczy wieje. Pracuje jako sprzątacz, choć jest inżynierem. Wróciła jego marnotrawna córka - zauważa tata.
Ojciec i syn mają też wspólny projekt - Intermedialny Teatr Muzyczny "Blustrada". Jak tłumaczą, scena ulokowana w ich domu w lasach świętokrzyskich, a widownia ma być internetowa.
socha