Ruszył proces Dariusza K. "Nie przyznaję się do tego, że byłem pod wpływem narkotyków". Wini zmęczenie i stres związany z konfliktem z byłą żoną

Dariusz K. w lipcu ubiegłego potrącił na pasach ze skutkiem śmiertelnym starszą kobietę. Składając zeznania przed sądem zaprzeczył, że był wówczas pod wpływem narkotyków - miał je przyjąć dzień wcześniej. Winę za wypadek zrzuca na zmęczenie i stres spowodowany konfliktem z byłą żoną.

13 marca w Sądzie Rejonowym w Warszawie ruszył proces Dariusza K . Prokuratura stawia mu zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym pod wpływem środków odurzających. Rozprawa zaczęła się o 10, przesłuchano oskarżonego oraz trzech świadków. W sądzie pojawiła się także żona Dariusza K., Izabela Adamczyk. Wyrok nie zapadł, sprawę odroczono.

Producent muzyczny do winy przyznaje się "częściowo".

Nie przyznaję się do tego, że byłem pod wpływem narkotyków. Nie przyznaję się do tego, że w ogóle tego dnia zażywałem narkotyki.Tego dnia nie zażywałem narkotyków, ale dzień wcześniej byłem na przyjęciu, na którym zażyłem kokainę. Z tego powodu czułem się źle i dlatego zażyłem przepisane mi przez lekarza leki uspokajające - stwierdził.

Za swój zły stan fizyczny producent wini zmęczenie i stres spowodowany konfliktem z byłą żoną, Edytą Górniak.

Od chwili, kiedy mnie zostawiła, robiła wszystko, co mogła, by poróżnić mnie z synem, co miało wpływ na jego psychikę, a ja zmagałem się z problemami wychowawczymi - oświadczył.

Producent zaprzeczył również informacjom, że prowadził samochód z nadmierną prędkością. Twierdzi, że osoba prowadząca samochód za nim klaksonem i światłami dawała mu do zrozumienia, że powinien przyspieszyć. Samego momentu wypadku nie pamięta.

Nie jestem w stanie powiedzieć, czy widziałem idącą przez jezdnię pieszą. Jedyne co pamiętam, to ogromny huk. Chciałem pójść do samochodu po apteczkę. Ale wtedy usłyszałem krzyki, że potrącona kobieta nie żyje. Ogarnęło mnie przerażenie, byłem w stanie ogromnego szoku.

Na koniec Dariusz K. zwrócił się do rodziny ofiary spowodowanego przez siebie wypadku.

Jestem sprawcą ogromnego dramatu, mam tego świadomość. Ale proszę mi wierzyć, że państwa tragedia jest również moim największym dramatem. Chciałbym błagać państwa o przyjęcie moich najgłębszych przeprosin za to, co się stało. Proszę sąd o danie mi szansy, żebym swoim zachowaniem mógł naprawić ten błąd.

13 lipca 2014 Dariusz K. śmiertelnie potrącił na pasach 63-letnią kobietę. Był pod wpływem kokainy. Do tragicznego wypadku doszło na skrzyżowaniu al. KEN z ul. Dzwonniczą na warszawskim Ursynowie. Kobieta przechodziła na drugą stronę jezdni, paliło się zielone światło. Dariusz K. samochodem marki BMW, przekroczył dozwoloną prędkość co najmniej o 35 km. Trafił do aresztu. Grozi mu kara pozbawienia wolności do 12 lat

em

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.