Za nami kolejne bitwy. Fani "The Voice of Poland" nie mogą narzekać na brak emocji. Prawdziwa burza wybuchła po ostatnim występie Weroniki Gabryelczyk i Igi Lewandowskiej. Dziewczyny wykonały piosenkę "I See Red". Z pojedynku zwycięsko wyszła Lewandowska. Większość widzów zgadzała się z decyzją Lanberry, do czasu, aż nie wyciekły informacje na temat powiązania uczestniczki z piosenkarką. Okazuje się, że Iga jest partnerką gitarzysty Lanberry. Część widzów zaczęła zarzucać jurorce stronniczość. Ta jednak nie przejmuje się takimi oskarżeniami. W krótkim oświadczeniu wyznała, jak jest naprawdę.
Wokalistka przyznaje, że nie zabierała wcześniej głosu w sprawie niesłusznych oskarżeń, ponieważ nie chciała rozdmuchiwać całej sytuacji, która według niej jest bardzo naciągana. "Jak się odwracają fotele i widzę kogoś znajomego, to mówię o tym. Jako że nie znałam Igi i nie słyszałam o niej wcześniej, to żadnego komunikatu z mojej strony nie było. Taki jest mój oficjalny komunikat w tej sprawie" - zaczęła w rozmowie z Radiem Zet. Później przypomniała widzom, jakimi zasadami kieruje się program. "Media bardzo lubią i żerują na czymś, co się klika. Program jest bardzo popularny, więc się będzie klikać. Ideą tego programu jest to, że się odwracamy do talentów i to jedyny wyznacznik. To absolutny zbieg okoliczności. To jest tak mała branża. Ludzie próbują swoich sił, a czy to będzie narzeczona, siostra, matka, ciotka to po prostu jest zbieg okoliczności. Tak czasami bywa" - podsumowała.
Po przesłuchaniach w ciemno przyszedł czas na bitwy. Uczestnicy staną naprzeciw siebie w muzycznych pojedynkach, z których tylko jedna osoba może wyjść zwycięsko. W tym sezonie przegrany dostanie jednak dodatkową szansę, bowiem powróciły uwielbiane przez wszystkich kradzieże. Internauci nie kryli swojego zadowolenia. "Znowu wracamy do fajnych edycji", "To najlepsza wiadomość" - pisali na profilu programu na Instagramie. ZOBACZ TEŻ: Szpak pochwalił się ojcem. Zabrał go do "The Voice of Poland". "Wiadomo, po kim odziedziczyłeś urodę"