Więcej o bohaterach ulubionych programów przeczytasz na Gazeta.pl
Oliwia i Łukasz poznali się w czwartej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Od razu się sobie spodobali i dali szansę na stworzenie szczęśliwego związku. W zeszłym roku, w maju, zostali rodzicami i na świecie pojawił się Franek. Chętnie pokazywali na Instagramie, jak upływa im razem czas. Dlatego wiadomość o ich rozstaniu, którą podali w grudniu 2020 roku, była dla wielu zaskoczeniem. To nie była jedyna zmiana w życiu Oliwii.
Dobrani przez ekspertów małżonkowie mieszkali w różnych częściach Polski. Łukasz pochodził ze Śląska, a Oliwia z Trójmiasta. To ona zdecydowała się na przeprowadzkę. Nie było to dla niej łatwe, tęskniła za rodziną. Mimo to odnalazła się w nowym miejscu. Po rozstaniu przez jakiś czas jednak mieszkała w rodzinnym mieście byłego męża, ale postanowiła wrócić do domu. Na Instagramie dodała post, w którym wspomina moment, gdy zmieniła miejsce zamieszkania.
Krótka historia o tym, jak wyglądała moja przeprowadzka na Górny Śląsk. W chwili, gdy padła decyzja o wyprowadzce z Trójmiasta do Katowic, byłam załamana. Modliłam się, żeby to wszystko okazało się złym snem. Kto tam w ogóle chce mieszkać!? Za żadne skarby nie polubimy się z tym miejscem! Wcale się nie pomyliłam. Niech idą w diabli z tymi wszystkimi pięknymi zamkami, przez które kompletnie nic nie widać. A te wyrastające ponad lasy skały o oryginalnych kształtach i jaskinie, które są niezwykle interesujące. Kogo to obchodzi. Kopalnie - w większości i tak już nieczynne - zaczęła.
W dalszej części także pisała w podobnym tonie. Tym razem skupiła się na tamtejszej kuchni. "Te łechcące podniebienie rolady, krupnioki smażone z cebulą, rozpływające się w ustach kluski - obrzydlistwo!"
Nie poleciłabym wycieczki tam, a co dopiero zamieszkać - dodała.
Po chwili jednak zwróciła się do obserwatorów, którzy mogli źle odczytać znaczenie jej wpisu:
Mam nadzieję, że ogarnęliście, że to żart. Śląsk absolutnie uwielbiam. Jest piękny i zawsze będzie miał specjalne miejsce w moim sercu. Nie tylko dlatego, że tam przyszedł na świat nasz syn.
Podkreśliła też, że poznała tam cudownych ludzi oraz znalazła miejsca, które zajęły miejsce w jej sercu i za którymi do tej pory tęskni. Mimo to podkreśla, że potrzebowała czasu, by się zadomowić w rejonie, który jest aż tak specyficzny.