"Idol". Maciej Rock ostatnio dopiekł Farnej, teraz wyśmiał wiek Zapendowskiej. Zareagowała po mistrzowsku

"Idol". W 2. odcinku na żywo uczestnicy wystąpili w koncercie pt.: "Królowie i królowe muzyki". Okazało się, że te najlepiej znane przeboje stanowiły najtrudniejsze wyzwanie.

Drugi odcinek na żywo "Idola" upłynął pod znakiem największych światowych hitów. Siedmioro uczestników zaprezentowało na scenie klasyki z różnych muzycznych gatunków. Jednak fakt, że mierzyli się z powszechnie znanymi melodiami, nie wszystkim wokalistom pomógł.

Żelka, czyli Angelika Zaworka całkowicie położyła "Simply the Best" Tiny Turner.

Czułam się jak na dyskotece... - stwierdziła Ewa Farna. - To nie jest wykonanie godne finału.
To nie jest program "Twoja twarz brzmi znajomo". Skądinąd bardzo dobry. Nie rozumiem, po co nagle zaczęłaś chodzić po scenie w ten sam sposób, co Tina Turner - komentowała z niesmakiem Zapendowska.

Żelka na scenie IdolaŻelka na scenie Idola Screen z Ipla.tv

Jednak byli też tacy, który mierząc się z legendarnym przebojem nie polegli. Nie było na widowni osoby, której nie oczarowałby występ Jakuba Krystyana, który wykonał utwór Franka Sinatry "Fly Me To The Moon". Jedynie Maciej Rock nie uległ romantycznemu nastrojowi i po występie uczestnika od razu zaserwował "żart".

Zaczniemy oceny od Eli, bo ona pamięta utwór ze swojej młodości - zwrócił się do Elżbiety Zapendowskiej.

Żart nie wyprowadził specjalistki od emisji głosu z równowagi ani o krztynę.

Tak, bo to był XIX wiek - odpowiedziała ze stoickim spokojem.

Szybko okazało się, że Rock ma w zanadrzu więcej uszczypliwości dla Zapendowskiej. Gdy ta oceniła występ Karoliny Artymowicz, gospodarz programu nie zgodził się z jej opinią:

Ja tam nie wiem... Może ty Panas przez swoje okulary widzisz nieco lepiej - powiedział Rock nawiązując do sporej wady wzroku Zapendowskiej.

Elżbieta ZapendowskaElżbieta Zapendowska WBF

To już kolejny raz, gdy Rock spina się z jury. Tydzień wcześniej dogryzał też Ewie Farnej. Niech jednak utarczki pomiędzy gospodarzem a sędziami nie przesłonią clou programu, czyli muzyki.

Poziom odcinka był nierówny. Niektóre wykonania były genialne (jak na przykład Karoliny Arftymowicz), inne przeciętne (np. Żelki). Mimo to, w dogrywce znalazły się wcale nie te osoby, które typowało jury. Najmniej głosów zdobyli Adam Kalinowski i Adrian Szupke.

Dogrywka niewiele wyjaśniła. Głosy jury rozłożyły się po równo. W takiej sytuacji regulamin "Idola" przewiduje, że o awansie zadecydują widzowie. Minimalną różnicą przeszedł dalej Adam Kalinowski. Zgadzacie się z werdyktem?

ZI

Więcej o:
Copyright © Agora SA