"Agent - Gwiazdy". To był szatański plan. Uczestnicy stanęli oko w oko z agentem. "Ale numer!"

"Agent - Gwiazdy". Uczestnicy w tym odcinku stanęli oko w oko z agentem. Ale - paradoksalnie - po konfrontacji wiedzą mniej, niż dotąd.

"Agent - Gwiazdy". O tym, co się wydarzyło w tym odcinku, najlepiej powiedział Jarosław Kret: To był granat wrzucony do naszych mózgów.

Zanim to się wydarzyło, połowa grupy została zaproszona na obiad, na którym mogli sobie za darmo zamówić co tylko chcieli. To, co było dziwne w tej sytuacji, to że w menu, zamiast cen, była podana liczba kalorii każdego dania. Jarosław Kret do razu czuł, że coś jest nie tak i że lepiej jest zjeść dania z jak najmniejszą liczbą kalorii.

To jakiś hak - powiedział.

Miał rację. W sali obok druga grupa znalazła siłownię. I miała tam spalić tyle kalorii, ile zamówi ta pierwsza. Podgląd uczty mieli na telewizorze, gdzie również wyświetlała się liczba zamówionych aktualnie kalorii.

Oni wiedzą, że nie wyzerujemy tego licznika - Kędzior dość realistycznie ocenił sytuację.
Nie ma szans - Odeta Moro również potrafiła trzeźwo spojrzeć na swoje możliwości - Ostatnie 10 minut to była największa tragedia - dodała.

Biesiadnicy zamówili 5229 kalorii, ćwiczący na siłowni spalili 2928. Kiedy skonfrontowano grupy, sytuacja była niezręczna.

Kiedy zobaczyłem ich miny chciałem zapaść się pod ziemię - powiedział Marek Włodarczyk.

Najlepsza i tak była wypowiedź Kreta.

Ale ja nie widziałem po agencie tak ogromnego zmęczenia - powiedział sugerując, że już od dawna zna jego tożsamość.

Agent - GwiazdyAgent - Gwiazdy TVN/Piotr Filutowski

 Następne zadanie było jeszcze bardziej szatańskie, ponieważ uczestnikom obiecano, że staną twarzą w twarz z agentem. Pod warunkiem, że odpowiedzą poprawnie na dwa pytania dotyczące ich wcześniejszych przygód. Pytania były tak skonstruowane, że nikt z nich nie miał stuprocentowej pewności, czy odpowiedział prawidłowo.

Odpowiadali w windzie, a potem jechali na wskazane piętro i stawali twarzą w twarz z innym uczestnikiem programu. Żadne z nich jednak nie miało pojęcia, czy faktycznie widzi agenta. Jarosław Kret zobaczył Darię Ładochę i się zdziwił.

Jestem pewien, że dobrze odpowiedziałem na oba pytania. Wydaje mi się, że Daria nie jest agentem i to jest dopiero numer - powiedział.

A zapytany przez innych, kogo zobaczył, odparł, że nikogo.

Ta winda jest granatem wrzuconym do naszych mózgów - powiedział tylko.
To zadanie było bardzo psychologiczne: sprawdzało naszą wiedzę i pamięć - dodała Odeta
Wszyscy kłamią - to już słowa Darii.

A z programem pożegnała się Edyta Zając-Rzeźniczak.

Tomasz Niecik w 1. odcinku "Agenta" starł się z Anderszem. Zdradza, z kim jeszcze miał problem. "Jest dwulicowa"

JZ

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.