Wizyta Michała Żurawskiego u Kuby Wojewódzkiego rozpoczęła się od tego, że wyjął z buta... kapelusz i wręczył go gospodarzowi show. To był kapelusz, w którym Żurawski przemierzył 5 tysięcy kilometrów w programie "Azja Express", który zresztą wygrał.
I w programie pojawiło się pytanie o program, nieco podchwytliwe.
Wku*wiały cię modeleczki i aktoreczki w "Azja Express"? - zapytał.
Jak wiadomo, dziewczyna Kuby Wojewódzkiego, Renata Kaczoruk, też brała udział w programie i jest modelką, choć o jej sukcesach na tym polu trudno usłyszeć. Wszyscy za to znali jej perypetie w "Azja Express", gdzie wkurzała prawie wszystkich.
Absolutnie nie. Uwielbiałem je - odparł Żurawski. - Na koniec programu podszedł do mnie producent amerykańsko-belgijski i powiedział do mnie: Stary, 15 lat kręcę ten program, 22 kraje od Meksyku po Japonię, ale jeszcze takich po*ebów jak wy, Polacy, nie widziałem. Ten program polega na tym, że pary się eliminują, a wy od pierwszego odcinka polubiliście się i zaczęliście sobie pomagać.
Wiesz, co? To chyba ja oglądałem inny odcinek - odparł Wojewódzki najwyraźniej nie wierząc w to, co usłyszał.
Zwłaszcza, że w telewizji widzieliśmy coś, co faktycznie nie do końca przypominało odmalowaną przez Żurawskiego sielankę.
Stary, jak wierzysz w to, co oglądasz w telewizji to masz duży problem - odpowiedział mu Żurawski.
O co tak naprawdę chodziło z pytaniem o "modeleczki"? Wojewódzki nawiązał do dawnej wypowiedzi Żurawskiego, który po powrocie z Azji przyznał, że uważał, że w programie będzie robił za "zapchajdziurę", a prawdziwymi gwiazdami zostaną piękne kobiety.
Myślałem, że to będzie jakiś ostry survival, więc spędziliśmy miesiąc na treningach. Zamiast botoksu - biegi, siłownia, nordic walking... Dopiero na lotnisku zobaczyłem kolegów i dotarło do mnie, że tam nie może być na serio przedzierania się przed dżunglę, no bo jak Małgosia Rozenek, Hanna Lis czy modeleczki i aktoreczki miałyby sobie z tym poradzić? - mówił wtedy.
Żurawski dał się też namówić na zwierzenia dotyczące małżeństwa z Romą Gąsiorowską. Okazało się, że aktor płakał na ślubie. I nie mógł wypowiedzieć słów przysięgi małżeńskiej.
Stałem obok kobiety, którą kochałem i mówiłem sobie: Boże, jaka ona jest cudowna, jaka wspaniała, i ja teraz będę musiał postarać się przeżyć z nią całe życie i nie spiep*zyć tego. I zacząłem płakać. Ile pracy mnie czeka! I teraz bądź twardzielem i jak moi dziadkowie przetrwaj 60 lat i na koniec uściśnij ją jako 90-latek i powiedz: Kocham cię i nie zamienię tych wszystkich chwil spędzonych z tobą na nic innego.
Opowiedział też, jak to się stało, że zdecydował się na małżeństwo.
Nie planowałem dzieci, nie planowałem małżeństwa, to się jednak wydarzyło. Tego się nie da wytłumaczyć. W naszym przypadku to nie było tak, że któregoś dnia rzuciłem się na kolana i podsunąłem Romie pierścionek i powiedziałem: Chcę, żebyś była moją żoną. Czy ty też tego chcesz? Po prostu któregoś dnia wróciła, trzepnęła mnie w łeb od tyłu, ja się odwróciłem, a ona: Chodź, weźmiemy ślub. A ja powiedziałem: Dobra.
JZ