Uczestnik "MasterChefa" podpadł jurorom. Chciał się bronić, Gessler nie dała mu skończyć: Brudas jesteś!

"Gotowanie to też filozofia. To szanowanie rzeczy, ale też w trakcie sprzątamy, układamy".

Takie słowa często słyszymy z ust Magdy Gessler , ale raczej w "Kuchennych rewolucjach". Nigdy w " MasterChefie ". Skoro zatem nie wytrzymała i w programie bardzo statycznym, którego "akcja" często toczy się wręcz sennie, powiedziała coś takiego to znak, że było źle.

Przed uczestnikami stanęły lodówki z tajemniczą zawartością. Były podpisane: rodzinna, studencka, gwiazdy Hollywood, wegańska i lodówka z ulubionymi składnikami Michela Moran . Lodówki przydzielała kucharzom Samar, która wcześniej dostała immunitet i teraz miała różne związane z tym przywileje. Piotrowi Pielichowskiemu przypadła lodówka wegańska.

Nie urósł, bo nie jadł mięsa - uzasadniła swoją decyzję Samar.

Piotr w swojej lodówce znalazł awokado, tofu, orzechy, warzywa i soczewicę. Na bogato. Wymyślił ser z prażonymi orzeszkami pinii i słonecznikiem. Do tego bakłażany i sałatka. Jego stół niemal pękał w szwach od produktów. To miało okazać się dla niego zgubne. Nie uprzedzajmy jednak wypadków.

Patrzę na te produkty, istnieje tyle możliwości, że zastanawiam się, czy mały bakłażan faszerowany rozczaruje nas - skomentował tę obfitość Michel Moran.

Piotr PielichowskiPiotr Pielichowski !Fot. Rafa Malko / Agencja Wyborcza.pl !Fot. Rafa Malko / Agencja Gazeta

Piotr walczył do końca. Moran odliczał ostatnie sekundy rywalizacji, a kucharz wciąż zmagał się ze swoim daniem.

Piotrek! - krzyknął Moran, kiedy ten zignorował polecenie zaprzestania pracy.

Dopiero wtedy odstąpił od stołu. Zaprezentował jurorom tofu z suszonymi morelami i śliwkami.

Wiem, że moje danie było dobre, smaczne, przynajmniej dla mnie - ocenił potem swoje dzieło kucharz.

Przystąpił ze swoim daniem do jurorów i tu czekała go niemiła niespodzianka. Bo Moran też miał coś dla niego. Pod przykryciem. To, co było pod spodem przypominało śmietnik, a było stanowiskiem pracy Piotra. Podanym na tacy. Dosłownie.

Nie byłem w stanie już posprzątać - tłumaczył kucharz, kiedy minęło pierwsze zaskoczenie.
Gotowanie to też filozofia. To szanowanie rzeczy, ale też w trakcie sprzątamy, układamy. To jest klucz do organizacji - tłumaczył mu Moran.

Po chwili oddał kucharzowi tacę z jego własnymi odpadkami i kazał mu to zabrać na stanowisko. Piotr szedł i się śmiał.

To nie jest takie śmieszne - Magda Gessler nie miała do niego tyle cierpliwości, co Moran.
To prawda, źle to wygląda.
To się nie śmiej, Piotrek! Połowa rodziny nakarmiłaby się tym przez dwa dni, a ty sobie to tak tniesz i masz lekceważenie dla tego wszystkiego. Powiem ci szczerze, że smutno to wygląda, bo wielki Michel Roux (gość specjalny tego odcinka - red.) pokazał, jak szanuje wszystko, każdą łyżeczkę mąki. I nie śmiej się, bo to, co robisz, jest idiotyczne.
Te 45 minut to było bardzo mało i... - Piotr zaczął się bronić, ale Gessler nie dała mu skończyć.
Przestań gadać głupoty! Po prostu jesteś brudas, rozumiesz? - przez chwilę zrobiło się jak w "Kuchennych rewolucjach".

Piotr chyba poczuł się dotknięty. Potem tłumaczył:

Brudasem na pewno nie jestem na co dzień, bo raczej jestem osobą pedantyczną. Widać to po moim domu, samochodzie, ubraniach, po mnie samym.

Tymczasem jurorzy skupili się w końcu na jego daniu. Tu też nie usłyszał niczego dobrego.

Gotujesz powierzchownie. Nie wchodzisz w produkty, nie rozumiesz ich, jakie są właściwości bakłażana, tofu. Piotr, to jest ładne, ale dla mnie smaku nie ma - narzekała Gessler.

Ostatecznie Piotr został w programie. Odpadł Julien Secher, który w tym odcinku pogubił się całkowicie i praktycznie sam sobie nie dał szans na dalsze uczestnictwo w rywalizacji.

MasterChefMasterChef TVN/X-News TVN/X-News

alex

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.