Takiego go chyba pamiętamy wszyscy. Ale ukazały się nowe zdjęcia aktora - z Sundance Film Festival. Coroczne święto kina niezależnego, odbywające się w Park City, niewielkim miasteczku w Utah, niedaleko Salt Lake City, od początku związane jest z Robertem Redfordem. Jako jeden z filarów festiwalu pojawia się na nim regularnie, nie tylko wspierając go, ale i firmując swoją twarzą. Twarzą "wiecznego młodzieńca", dodajmy od razu, bo choć aktor ma już 77 lat, wciąż na niej można się doszukać śladów dawnego wigoru.
Zdjęcie po prawej zrobiono kilka dni temu. Uroda Roberta Redforda zrazu była walną przeszkodą na drodze do wielkiej filmowej kariery. Powodowała, że nikt nie chciał go obsadzać w rolach innych, niż amanci, uwodziciele i kochankowie. Przełomem był rok 1979. Niemłody już, bo 43-letni Redford, wystąpił wtedy wraz z Paulem Newmanem w kultowym westernie "Butch Cassidy i Sundance Kid". Zagrał rewolwerowca i z miejsca stał się wielką gwiazdą. Szybko okazało się, że jest aktorem "wielozadaniowym", potrafiącym zagrać tajnego agenta, milionera, a nawet... zaklinacza koni.
AP
Jest laureatem dwóch Oscarów (za reżyserię "Zwyczajnych ludzi" w 1981 roku i honorowego w 2002 roku). Mało. Jak na aktora z ogromnym dorobkiem (kilkadziesiąt ról, niektóre już kultowe, kilkanaście filmów wyreżyserowanych), można się było spodziewać czegoś więcej. W dodatku od 13 lat Akademia zdaje się ignorować Redforda. Powstał nawet artykuł zatytułowany "Czy Akademia ignoruje Redforda, ponieważ jest tak cholernie przystojny?".
Tym przystojniakiem był Leonardo DiCaprio, który, jak wiemy, bardzo liczył na Oscara za rolę w "Wilku z Wall Street" i się przeliczył.
Może faktycznie coś w tym jest, że w Hollywood przystojniacy mają pod górkę?
Robert Redford urodził się w 1936 roku w Santa Monica. Jego ojciec był mleczarzem, ale skończył jako księgowy. W dzieciństwie Redford był taki, jak w niektórych swoich filmach: niesforny i zbuntowany. O ile jednak w filmach było to nacechowane swoistym romantyzmem i podane na tyle estetycznie, że budziło sympatię, to młody Redford tej sympatii mógł już nie budzić. Przyszły hollywoodzki gwiazdor było bowiem ni mniej ni więcej... ulicznym awanturnikiem. W opublikowanej kilka lat temu autobiografii przyznał, że kiedyś prawie się zabił, kiedy skakał z budynku zmuszony przez pozostałych członków gangu do udowodnienia swojej męskości.
Jako członek gangu, w ramach "obowiązków zawodowych" regularnie brał udział w bitkach, włamywał się do mieszkań, kradł piwo ze sklepów i naturalnie, unikał szkoły.
Kiedy miał 16 lat, policja zatrzymała jego auto, którego bagażnik był wypełniony dopiero co ukradzioną biżuterią. Szczęśliwie jego ojcu udało się przekonać wymiar sprawiedliwości, że nastolatek nie miał pojęcia o trefnym bagażu.
East News
Twarz Roberta Redforda zawsze miała coś z paradoksu. Chłopięcy wygląd ujmował mu lat, ale zmarszczki sprawiały, że zwykle wyglądał na 10 lat starszego, a mimo to wciąż i niezmiennie młodego. Ta swoista "mieszanka wybuchowa" w dużej mierze odpowiadała za jego seksapil i silnie oddziaływała na kobiety. Miał wszelkie warunki, żeby zostać playboyem, jednak zamiast tego wybrał życie u boku jednej kobiety: Loli Van Wagenen, która była jego żoną od 1958 do 1985 roku. Skandale raczej omijały to małżeństwo i to do tego stopnia, że w latach 70. "Ladies Home Journal" nazwał Redforda "miłym, normalnym, żonatym symbolem seksu". Przeciwstawiano go innemu bożyszczu - Warrenowi Beatty'emu, który w pełni wykorzystywał swoje warunki romansował z wieloma kobietami.
East News
Robert Redford nigdy nie traktował swojej twarzy jako przekleństwa, niemniej regularnie doświadczał negatywnych konsekwencji związanych z byciem przystojnym. Jak długo bowiem można znosić bycie "symbolem seksu"?
W tym samym wywiadzie aktor stanął w kontrze do obsesji młodości, która skazuje nie tylko aktorki i modelki na desperackie próby zatrzymania pięknego wyglądu.
Jeżeli Redford faktycznie nie próbował zatrzymać chirurgicznie młodości, to można powiedzieć, że ma dobre geny i kto wie, czy nie było mu z tego powodu łatwiej. Nie wszystkie bowiem gwiazdy starzeją się pięknie, a wtedy pokusa chirurgii, i niestety ryzyko ośmieszenia się nieudanym zabiegiem, wzrasta wielokrotnie.
Pr Photos
Robert Redford i Lola Van Wagenen poznali się w 1957 roku, kiedy oboje mieszkali w Los Angeles w tym samym apartamencie. Rok później wzięli ślub. Dwa lata po ślubie przeżyli tragedię: śmierć dziecka. Ich pierwszy syn, Scott, zmarł w wieku 5 miesięcy w wyniku nagłej śmierci łóżeczkowej.
Potem urodziła im się jeszcze trójka dzieci: Shauna - obecnie malarka, David James - później scenarzysta i producent oraz Amy - aktorka.
Robert Redford i Lola Van Wagenen rozwiedli się w 1985 roku po 27 latach małżeństwa. Rozwód nie był wydarzeniem medialnym i nawet w wydanej kilka lat temu autobiografii Redford nie podał szczegółów rozstania. Podobno to była wspólna decyzja, a oboje wciąż pozostają w pełnych szacunku, przyjacielskich relacjach.
Pr Photos
Drugi ślub Robert Redford wziął całkiem niedawno, w 2009 roku, a jego wybranką została o 21 lat młodsza Sibylle Szaggars, niemiecka artystka i wcześniej jego wieloletnia partnerka.
Młodsza żona zdeterminowała go do większej aktywności fizycznej. Chcąc być w formie, zaczął jeździć konno, na nartach, grać w tenisa. Przyznał, że dzięki temu wciąż ma w sobie wiele energii. Mieszkają w Utah na ogromnym, ekologicznym ranczu położonym niedaleko Sundance Institute, powołanym do istnienia lata temu, kiedy Sundance Film Festival dopiero był w powijakach.
Ta historia mrozi krew w żyłach i jest poniekąd przestrogą dla wszystkich, którzy chcieliby pójść w ślady aktora. Był początek lat 60., kariera Redforda rozwijała się niemrawo, napięcia w małżeństwie zaś były na tyle częste, że aktor postanowił odreagować i to w dość prosty sposób. Wsiadł w samochód i ruszył przed siebie. W kilka dni pokonał kilkaset kilometrów, aż wreszcie znużony, postanowił na dłużej zabawić w napotkanej na pustkowiu karczmie. To były dwa dni spędzone na piciu alkoholu i słuchaniu muzyki w towarzystwie właściciela karczmy. Gdyby Robert Redford wiedział, kim jest ten człowiek, raczej nie udałoby mu się zażyć relaksu. To był skazany morderca, były pensjonariusz cieszącego się złą sławą więzienia w Alcatraz.
Reuters
Nie ma co ukrywać, lata aktorskiej świetności Robert Redford ma daleko za sobą. W przypadku jednak aktora tej klasy utrata sławy nie jest szczególnym dramatem, ponieważ stworzył wystarczająco dużo zapamiętanych kreacji, żeby mieć pewność co do należytego miejsca w historii kina. Wspomniany wcześniej "Butch Cassidy i Sundance Kid" z 1969 roku otworzył mu drzwi do wielkiej kariery. "Żądło", łotrzykowski film w najlepszym stylu filmów gangsterskich z 1973 roku ugruntował jego pozycję w Hollywood. Potem były kolejne niezapomniane kreacje w takich filmach, jak "Wielki Gatsby" (1974), kultowe "Trzy dni kondora" (1975), "Wszyscy ludzie prezydenta" (1976) i "O jeden most za daleko" (1977). Znakomita passa! Potem lekki zjazd formy i ciekawe "Pożegnanie z Afryką" (1985) i świetny powrót do formy w "Niemoralnej propozycji" (1993).
East News
Zobacz więcej nowych zdjęć Roberta Redforda.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.