Renee Zellweger razem ze swoim kolegą wybrała się na lunch w Santa Monica. Niby nic szczególnego - kawa i plotki - jednak dzięki obecności paparazzi w rejonie kawiarni można odnotować pozytywną zmianę. Twarz aktorki zaczęła się ruszać!
W trakcie dynamicznej rozmowy Renee sporo gestykulowała i śmiała się. Jej twarz nadążała za emocjami, po raz pierwszy od dłuższego czasu wystąpiły też na czole i policzkach zmarszczki mimiczne.
Normalna mimika twarzy nie jest może niczym szczególnym, gdyby nie poprawki, których w zeszłym roku dokonała aktorka. Gdy w październiku pojawiła się na czerwonym dywanie (zdjęcie z prawej strony), cały świat był w szoku. Bez wątpienia za granicą był to temat numer 1. Mówiło się wówczas: "Tu nie chodzi o botoks, a o śledztwo w sprawie zaginionej osoby".
Sama Zellweger swoją metamorfozę tłumaczyła zmianami w życiu osobistym.
Zellweger uznała wówczas, że dyskusje na temat jej wyglądu są "głupie".
Zarówno botoks, jak i naturalne wypełniacze mają to do siebie, że (w tym przypadku na szczęście) działają przez pewien czas. Jeśli chodzi o aktorkę, widać to dość dokładnie. Zdjęcie po prawej pochodzi z końca października, kiedy to paparazzo spotkał gwiazdę bez makijażu. Podobnie wyglądała sytuacja na najnowszych zdjęciach (po lewej). Co ciekawe, aktorka ma chyba jeden "mundurek" na dni, gdy nie musi iść na żadną imprezę. Ta sama szara koszulka, bluza, dresy, a nawet torebka. O fryzurze nawet nie wspominamy.