Jeśli już ocierać się o śmierć, to z klasą. A jakie miejsce najlepiej kojarzy się z klasą? Oczywiście Paryż. Aktualny ukochany namawiał Brooke, by porzuciła marzenia o związaniu się z Ridgem i zaczęła nowe życie w Paryżu, a ona jak widać nie posłuchała - cofając się przed zapędami absztyfikanta, zapędziła się w kozi róg i spadła z wieży Eiffla. I przeżyła. W kolejnym odcinku okazało się, że spadła tylko piętro niżej, a jedyny efekt uboczny to takie tam złamanie żeber.
Od kobiet z "Mody na sukces" możesz uczyć się życia. Tylko Stephanie wie, co zrobić, by Eryk, który ją zdradził, poczuł się tak źle jak ona. Dlatego wymierzyła mu profesjonalny cios w jądra. Uzasadniła go tak:
Już sobie wyobraził, gorzej z jego stanem.
To Robinson Crusoe? James Bond, którego akcja rozgrywa się w tropikach? Nie, to ciągle "Moda na sukces". Ridge właśnie uwolnił uwięzioną w kotle Brooke. Niestety, nie przewidział tego, że lina się urwie i sam wpadł do pieca. A potem był już tylko wielki wybuch. Myślicie, że zmarł? A skąd! Okazało się, że spadł obok pieca, a nie do niego.
Reflektory bywają groźne. Śmiertelnie - chciałoby się powiedzieć. A już szczególnie groźne, gdy spadają jeden po drugim wprost na osłupiałą Brooke. Dobrze, że mogła wtedy liczyć na silne męskie ramię - bez niego oberwanie takim reflektorem byłoby z pewnością bardziej bolesne. Musicie to zobaczyć (co za celność reflektora!).
Skoro już polować, to czemu nie upiec dwóch pieczeniu na jednym ogniu? Sheila tak się wkurzyła, gdy zobaczyła Brooke, że strzeliła i do niej, i do Taylor. Niestety, śmiertelnie postrzeliła tę drugą. To właśnie wtedy, w 2002 roku, Taylor zmarła i na 2 lata zniknęła z serialu.
Widzowie tęsknili. Dlatego w 2004 roku Taylor gościnnie pojawiła się w serialu jako... duch i objawiła się Ridge'owi. Gdyby, ktoś miał wątpliwości:
Wydawało się, że objawienie się jako duch to dostateczny dowód na to, że jest się martwym. Ale nie w "Modzie na sukces". W 2005 roku Taylor powróciła z zaświatów. Okazało się, że w czasie swojej "nieobecności" bawiła w Monako na dworze księcia Omara Rashida.
Stephanie miała dochodzić do siebie po udarze. Jej syn Thorne wybrał kiepski moment, by powiadomić ją o tym, że żeni się z Brooke, która wcześniej rozkochała w sobie Rigde'a i Eryka.
Stephanie zaczęła krzyczeć i umarła. Na szczęście przeżyła.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, kto jest prawdziwą inspiracją śmierci w kartonach - w takich kwestiach prym zawsze wiedli autorzy "Mody na sukces". Śmierć przez żyrandol - to mogło zdarzyć się tylko w tym serialu. W taki sposób zginęła Macy. Warto pamiętać, że wcześniej z wypadku samochodowego i wybuchu cysterny uszła cało.
Co zrobić, by nie dopuścić do ślubu mężczyzny, który jest twoim prawdziwym przeznaczeniem (Ridge), z twoją odwieczną rywalką (Taylor)? Brooke zna odpowiedź. Należy przebyć lasy i pola... na koniu. A potem wpaść na tymże koniu do kościoła i przerwać ceremonię, akurat w momencie, gdy zdumiony ksiądz mówi swoją kluczową kwestię.
Jeśli mówimy o "Modzie na sukces", nie sposób nie wspomnieć o walce Pameli z Donną i o tym, jak ta pierwsza oblała drugą miodem. Tym bardziej, że zrobiła to 2 razy. Raz - by zwabić niedźwiedzia grizzly, który miał ją zjeść. Drugi raz - już tak bardziej zwyczajnie - by ośmieszyć nową żonę Erika, która zaprezentowała się w sukni ślubnej na wybiegu. Drugi raz jej się nie udał - oblana miodem i złotym pyłem Donna zrobiła na pokazie mody jeszcze większe wrażenie.
Screen z Youtube.com
Jeśli obejrzeliście choć jeden odcinek "Mody na sukces", na pewno marzyliście o tym, by Brooke i Taylor ostateczną walkę o Ridge'a stoczyły w błocie. Marzenie to spełnili scenarzyści i umieścili bohaterki w jednej wannie pełnej błotnistej mazi. Miała być zacięta walka rodem z tych w kisielu, wyszło bardziej jak przekomarzanie się kilkuletnich dziewczynek. Ale liczą się chęci.
Taylor i Brooke rywalizują od zawsze, nic więc dziwnego, że gdy Taylor dowiedziała się, że urodzi dziecko, którego biologiczną matką jest Brooke (!), wpadła w panikę. Jak to możliwe? To przecież proste - Taylor zaszła w ciążę za pomocą in vitro, a w jej macicy umieszczono jajeczko Brooke.
Brooke ma na swoim koncie naprawdę imponującą liczbę romansów, ale w jej wypadku bardziej niż ilość liczy się swoista "jakość" - kto może pochwalić się tym, że romansowała aż z trzema pokoleniami tej samej rodziny? O tym, że Ridge jest jej wielką miłością, wiemy wszyscy (brali ślub 7 razy), ale Brooke w początkowych odcinkach serialu uwiodła, a potem poślubiła także jego ojca - seniora rodu Forresterów - Erika, a owocem ich związku jest Eric Forrester Junior. Brooke całowała się także z synem Ridge'a i Taylor - Thomasem. To wszystko przez to, że utknęli razem na bezludnej wyspie, a halucynogenne jagody sprawiły, że nie mogli się sobie oprzeć. Każdy by tak miał.
Wszem i wobec wiadomo, że nie ma lepszego afrodyzjaka niż... zatrzaśnięta winda. Tak właśnie było w wypadku Brooke i Ridge'a, którym właśnie w windzie zebrało się na amory. Gdy już byli na wpół rozebrani, winda akurat się otworzyła, a zainteresowani wypadli na korytarz, w którym aż roiło się od fotografów i dziennikarzy. Była tam także Taylor (a tak się złożyło, że Ridge był wtedy akurat z nią). Ridge zachował zimną krew.
Taylor jakoś nie dała się przekonać. Co się jednak nagrał bez koszulki, to jego.
Screen z Youtube.com
Brooke zapałała także uczuciem do syna Taylor i Ridge'a, Thomasa. Nietrudno przewidzieć, jak zareagowała Taylor, gdy przyłapała ich in flagranti.
Gdy Stephanie umarła, w niwecz obróciły się wszelkie kłótnie i niesnaski rodzinne. Widzowie mogli przypomnieć sobie, jak wyglądał jej ślub z Erykiem. Seniorka rodu odeszła w ramionach swojej rywalki i "złodziejki męża i synów", czyli oczywiście Brooke.
W serialu było sporo pomyłek, ale tylko Brooke zdarzyło się uprawiać seks z byłym chłopakiem swojej córki i być przy tym święcie przekonaną, że robi to z Ridgem. To zrozumiałe, bo rzecz działa się na balu maskowym ;) Tak wyglądał ten kultowy dialog, gdy już to sobie uświadomiła.