Wczoraj wczesnym rankiem paraolimpijczyk i gwiazda lekkoatletyki, Oscar Pistorius z RPA, zastrzelił swoją dziewczynę w swoim domu w Pretorii. Dziś sportowiec staną już przed sądem w Pretorii. Relację na żywo z całego procesu prowadził Sport.pl.
AP
Przed budynkiem sądu zgromadziły się tłumy dziennikarzy. Część z nich znajduje się także w sali sądowej. Jednak obrońca Pistoriusa przekonuje sąd, że obecność mediów na sali sądowej (zdjęcie poniżej) jest szkodliwy dla jego klienta.
Dawid Smith, korespondent "Guardiana", obecny na bieżąco informuje na swoim Twitterze o przebiegu wydarzeń w sali sądowej. Pistorius usłyszał już oficjalne oskarżenie o morderstwo swojej dziewczyny. Sportowiec stał przed sądem ze spuszczoną głową miał łzy w oczach. Po krótkiej rozmowie ze swoim adwokatem stał się jednak wyraźnie spokojniejszy.
Wczoraj praktycznie od razu po wezwaniu policji do domu Pistorius, olimpijczyk został zatrzymany i przewieziony do aresztu (zdjęcia z zatrzymania Oscara Pistoriusa). Obrońca sportowca postulował, aby jego klient mógł odpowiadać z wolnej stopy, jednak policja stanowczo się temu sprzeciwiała.
Wiadomo już, że sąd przychylił się do zdania organów ścigania. Oscar Pistorius nie może więc wyjść za kaucją oraz musi przedstawić specjalne dowody, że jest niewinny. Prokurator chce bowiem udowodnić, że było to morderstwo z premedytacją.
Pierwszą hipotezą, która pojawiła się w mediach o śmierci Reevy Steenkamp, była fatalna pomyłka. Dziewczyna paraolimpijczyka chciała mu ponoć zrobić walentynkową niespodziankę, niestety Oskar był przekonany, że do jego domu zakradł się włamywacz. I oddał cztery strzały.
Według miejscowej gazeta "Beeld", do której relacji dotarła Wyborcza.pl, ciało dziewczyny znaleziono w łazience, a Pistorius strzelał do niej zza drzwi.
Fot. Lucky Nxumalo AP
Do mediów zaczęły jednak przeciekać coraz to nowe informacje o sprawie. Nie przesądzają jednoznacznie, że śmierć Reevy była wynikiem fatalnej pomyłki...
Według początkowych spekulacji, sportowiec uznał dziewczynę za włamywacza, kiedy weszła do jego domu, żeby zaskoczyć go z okazji Walentynek. Policja nie potwierdziła jednak tej wersji. Wyborcza.pl informuje, że według dziennikarzy "Beeld", policja była wzywana do domu Pistoriusa już kilka godzin przed strzelaniną, przez sąsiadów, zaniepokojonych odgłosami głośnej kłótni. Policję po raz drugi zawiadomiono ok. 3 nad ranem, kiedy sąsiedzi usłyszeli strzały.
GALLO IMAGES / REX FEATURES/EAST NEWS/Gallo Images / Rex Features
Jak się okazało, policja tego typu zgłoszenia dostawała już kilkakrotnie...
Okazuje się więc, że Oscar Pistorius, ulubieniec publiczności, nie ma nieposzlakowanej opinii. Portal TVN24 dotarł do informacji, że w 2009 r. paraolimpijczyk był aresztowany za to, że uderzył przypadkowo spotkaną kobietę drzwiami. Miał być oskarżony, ale doszło do ugody.
Fot. Anja Niedringhaus AP
To jednak nie koniec. Policja ujawniła, że była już wcześniej wzywana do domu Pistoriusa w związku z "przemocą rodzinną" i "licznymi kłótniami" między nim a narzeczoną. Dodatkowe światło na całą sprawę rzuca także nietypowe hobby biegacza.
Jak podaje TVN24, lekkoatleta był fanem broni. Policja znalazła w jego domu schowane za drzwiami kije do krykieta i baseballa. Pod łóżkiem Pistorius trzymał także pod łóżkiem pistolet, a pod oknem ukrył karabin maszynowy.
Daily Mail
Oczywiście należy wziąć pod uwagę, że RPA ma jeden z najwyższych na świecie wskaźników przestępczości na świecie i wielu mieszkańców tego państwa trzyma w domu broń w obawie przed napaścią we własnym domu. Jednak wiele osób zadaje pytanie, czy Pistoriusowi potrzebny był aż taki arsenał.
Dzięki Sport.pl wiemy już, że sąd przychylił się do wniosku obrony Pistoriusa i przesunął dalsze przesłuchania na wtorek. Sportowiec przed chwilą opuścił salę rozpraw ze łzami w oczach, nie zdecydował się na jakąkolwiek rozmowę z mediami.
Screen z Twitter