Magda Gessler w "Kuchennych rewolucjach" wyprosiła gości: Ja zabraniam wydawania potraw!

Magda Gessler przyszła z pomocą restauracji "Euforia" w Zawierciu. Gołym okiem widać, że euforii to tu nie ma. Czy uda się uratować lokal?

Kuchenne rewolucje. Kuchenne rewolucje. TVN

Problem

Magda Gessler w "Kuchennych rewolucjach" zawitała do restauracji przy trasie o mylącej nazwie "Euforia" w Zawierciu. Właścicielka borykała się z brakiem klientów, a także ze złą opinią o lokalu w internecie. Atmosferę wśród pracowników można zaś było siekać nożem. Szefem kuchni został nowy kucharz, Krzysztof, a dotychczasowa kucharka, Dorota, została zaś zepchnięta na dalszy tor.

Dowiedziałam się, że to jest mój nowy szef z dnia na dzień - żaliła się przed kamerami.

Wnętrze lokalu siliło się na wielkomiejskość, właścicielka, Sylwia, zupełnie nie doceniała tego co ma: w pobliżu znajdował się las, można więc było zjeść patrząc na naturę. A jak wypadły potrawy serwowane w lokalu?



Na pierwszy ogień poszedł śledzik z beczki, który, jak się okazało, wcale nie był z beczki.

Z beczki czy z  kubeczka? - dopytywała Gessler.
Z kubeczka - wyjaśniła kelner.
Sztywny, nie przyprawili, a chcą kasę - gromiła restauratorka.

Kuchenne rewolucjeX-news

Przy befsztyku tatarskim znów dało o sobie znać pragnienie światowości. Do tradycyjnego, polskiego dania podano oliwę z oliwek.

Do tatara nie podaje się oliwy z oliwek, jest dobra do włoskich sałatek, a nie polskiego tatara - uczyła Gessler.

Kluski śląskie w roladzie śląskiej były za mało... śląskie, a tłustą golonkę podano z równie tłustymi smażonymi ziemniakami.

Tu bon ton pierdon, a w kuchni śląskiej kompletny prymitywizm - zawyrokowała Gessler.

Gessler nie podobał się także sposób przechowywania potraw. Upieczone potrawy były schowane co prawda w chłodni, ale ktoś zapomniał ich przykryć.

Mogę pana po karku tym karczkiem? - restauratorka zwróciła się do kucharza. -Tak trzymacie upieczone mięso? Ono powinno być zamknięte. Czy pan rozumie, że cały smak wyparował?

Kuchenne rewolucje

Na tym etapie Gessler nie była pomocna, wręcz przeciwnie. Kiedy do lokalu zawitali jedyni, zapewne długo oczekiwani goście, ta ich wyprosiła. Restauratorce nie spodobał się złej jakości tłuszcz.

Ja zabraniam wydawania potraw - rozkazała.

Goście musieli wiec opuścić lokal.

Właścicielka na rewolucję zareagowała wyjątkowo emocjonalnie. Pracownikom kazała wyrzucić cały towar, który nie przeszedł selekcji Gessler.

Wstrzymać całkowicie produkcję. 9 stów poszło się j**ć - rozkazała.

Kuchenne rewolucjeX-news

Kiedy "kreatorka smaku" zrobiła już porządek z produktami, przyszedł czas na zrobienie porządku z konfliktami. O co  właściwie poszło?

Byłam szefem kuchni, pani Sylwia mnie zrzuciła ze stanowiska. W sylwestra podobno wszystko było nieświeże, w internecie nas skrytykowali - relacjonowała kucharka.

Co jak co, ale na temat krytyki w sieci, Gessler coś wie. W tym lokalu to znów dramat ludzki stał za katastrofą restauracji. Przyszedł czas na sprawdzian: kto tak naprawdę zasługuje na miano szefa kuchni w tym lokalu? Gessler zorganizowała konkurs. Każdy musiał zrobić roladę z kluskami śląskimi. Stawka jednak była wysoka: Gessler miała wyrzucić osoby, których dania nie będą smaczne. Właścicielka niby to przystała na taki konkurs, a jednak po cichu załatwiała swoje:

Oficjalnie na forum, ale nie zwolnię cię - szeptała do kucharza.

Wścibskie kamery "Kuchennych" jednak wyłapały intrygę. Rozwiązanie nie było łatwo. Okazało się, że nikt nie gotuje wystarczająco dobrze. Gessler zadecydowała więc, że szefa kuchni nie będzie, nikt też nie zostanie zwolniony.

Kuchenne rewolucjeX-news

Kuchenne rewolucje. Kuchenne rewolucje. X-news

Złote rady Magdy Gessler

Gessler zamarzyła sobie totalną rewolucję. Budynek ma mieć ogromne zielone okiennice, a restauracja będzie się nazywała "Spichlerz". Te zmiany okazały się dla właścicielki zbyt duże.

Muszę się skonsultować z mężem - mówiła zszokowana.

Po chwili jednak doszła do siebie i zgodziła się na zmiany. Od teraz specjalnością "Spichlerza" mają stać się regionalne potrawy: kluski śląskie, gicz jagnięca z kalarepą. Na kolacji właścielka ma zaś uraczyć gości zupą - kremem z groszku. Do picia zaś - swojski kompot. Kiedy zdawało się, że wszystko zmierza do celu, Sylwia znów nawaliła - nie wiedziała, że do giczy trzeba kupić mięso z kością. Mięso wiec znów się zmarnowało i pracę trzeba było wstrzymać, przynajmniej chwilowo. Nad ranem prace do finałowej kolacji ruszyły pełna parą. Nie dało się uniknąć jednak rozgardiaszu - w końcu nie było szefa kuchni. Do walki zagrzewała więc Gessler, i to jak!

Aaaaa - piszczała. - Nie wyrobię! Myśleć, k**wa, w kuchni można się zarąbać, jak się nie myśli! - zdenerwowała się.

Kuchenne rewolucjeX-news

Pracownicy w międzyczasie ruszyli w miasto. Przechodniom na zachętę podano: kisiel z owoców leśnych. Przydrożna "Euforia" przeszła prawdziwą metamorfozę i stała się swojskim "Spichlerzem". Gessler poradziła, by właścicielka czerpała z dobrodziejstw natury i swoich okolic. Ceglany bar został przyozdobiony świeżo zebranymi plonami. Lokal przyozdobiono dożynkowymi wieńcami, a na stołach pojawiły się zielone obrusy, kwiaty i świece.
Popisowa kolacja okazała się najbardziej stresująca dla właścicielki, która wprowadzała nerwową atmosferę. Gessler sama musiała ją uspokajać! Pierwsze danie, czyli zupa-krem z groszku przypadło do gustu gościom. Ich serce zdobyła jednak długo duszona gicz cielęca z kluskami śląskimi.

Dużo sosu, mięso soczyste, rozpływające się - chwalili goście.

Kuchenne rewolucjeX-news

Gessler sama była zdziwiona przemianą, jaką udało jej się dokonać.

To była prawdziwa rewolucja, nikt nikim nie zarządzał, a  obiad wyszedł pyszny - oceniła.

Czy uda się utrzymać dobrą passę?

Kuchenne rewolucje. Kuchenne rewolucje. X-news

Krajobraz po rewolucji

Po kilku tygodniach "kreatorka smaku" znów odwiedziła lokal. Na przystawkę zamówiła pasztet, który jednak nie zdobył jej serca.

Ładny, ale kamienny, w smaku ujdzie, ale jeszcze tak twardego nie jadłam - oceniła.

Na szczęście zupa-krem z groszku i gicz cielęca obroniły się. Od rewolucji w lokalu coś jednak się zmieniło. Właścicielka znów musiała uporać się ze zmieniająca się załogą. Ze "Spichlerza" odeszła kucharka Dorota i druga pracownica. Na placu boju został więc były szef kuchni, Krzysztof, został też przyjęty nowy pracownik, który na nowo zorganizował kuchnię.

Gicz cielęca podana z fantazyjnie przewiązaną sznurkiem kalarepą wpadła w oko Gessler. Dosłownie:

To najładniejsze danie, jakie widziałam w Polsce - zawyrokowała Gessler.

Była dumna z rewolucji.

Tu się da zjeść, na samą gicz można jechać z Berlina do Zawiercia - chwaliła.
Więcej o:
Copyright © Agora SA