Anna Mucha wystąpiła w telewizji po raz pierwszy, od czasu narodzin córeczki Stefanii Sory. Postawiła na tzw. miejską elegancję, czyli marynarkę w mocnym kolorze, czarny top, dopasowane dżinsy i stylowe botki na szpilce. Jak widać, powrót do figury sprzed ciąży zajął aktorce mniej niż miesiąc. Rekord?
Ania, jako świeżo upieczona mama, postawiła na bardzo delikatny makijaż. Zdecydowała się też na gładką, prostą i bardzo dziewczęcą fryzurę. Czyżby look seksbomby odszedł w zapomnienie? Mamy nadzieję - w takiej wersji Mucha dużo bardziej nam się podoba.
Fioletowa krótka marynarka i dłuższa czarna bluzka to poprawny zestaw, ale próżno tu doszukiwać się stylu, czy ciekawego pomysłu. Brak kolczyków czy naszyjnika podkreśla, że Ania chciała wyglądać bardzo łagodnie. Jedynym dodatkiem jest skromna srebrno-złota obrączka.
Jasne dżinsy-rurki w połączeniu z botkami na szpilce to klasyka. Pojawiły się opinie, że szary odcień spodni optycznie pogrubił aktorkę, jednak kompletnie się z nimi nie zgadzamy. Nogi Muchy prezentują się wyjątkowo szczupło.
Bardzo spodobały nam się skórzane botki z ozdobną aplikacją i zamkiem. Równie dobrze wyglądałyby z legginsami lub rockową sukienką. Może następnym razem?
Szczerze mówiąc, trudno mówić tu tak o kiczu, jak i o stylu, bo w stroju Ani Muchy nie ma w zasadzie żadnego z nich. Jest to po prostu dość banalna, choć poprawna stylizacja, właściwa dla młodej mamy. Mucha na pewno chciała pokazać, że po ciążowym brzuchu nie ma już ani śladu, stąd obcisła bluzka i dopasowane spodnie. Ale nie od dziś wiadomo, że aktorka uwielbia podkreślać swoją sylwetkę mocno opiętym strojem, więc nie jest to nic nowego. Sumując, nie jest źle, ale zestaw byłby o wiele ciekawszy w połączeniu z kurtką-ramoneską bądź dłuższym kremowym kardiganem.