Zmiany polityczne w 1989 roku umożliwiły powstanie nowych, niezależnych gazet. Jedną z pierwszych był "Super Express", który ukazał się w 1991 roku. Przez kilkanaście lat "SE" niepodzielnie królował jako jedyny polski tabloid. Ukazujące się w nim informacje były i nadal są przesycone sensacją, tytuły artykułów są krzykliwe i dosadne. Wydarzenia poważne mieszają się z absurdalnymi, znajdziecie tam też ciekawe porady:
"Super Express" niejednokrotnie przekraczał granice. Przed wyborami w 1993 i 1995 roku złamał ciszę wyborczą i opublikował wyniki sondaży. Szeroko komentowane i krytykowane było opublikowanie przez gazetę zdjęć ciała zastrzelonego w Iraku dziennikarza TVP Waldemara Milewicza. Wszystkie inne media ustaliły, że z szacunku do zmarłego zdjęć nie będą publikować, jednak "SE" wyłamał się. Głośno było także o ilustracji przedstawiającej trenera Leo Beenhakkera z odciętymi głowami trenera Niemiec Joachima Löwa i piłkarza Michaela Ballacka.
To od "Super Expressu" zaczęło się szaleństwo zdjęć paparazzi. W 2003 roku na rynku ukazał się drugi tabloid - "Fakt". Oba dzienniki prześcigały się w sensacjach i zdjęciach gwiazd, polityków, sportowców w prywatnych sytuacjach. W pewnych momentach gazety te przekraczały wszelkie granice - na przykład, kiedy paparazzi wtargnęli do szpitala w Łomży, w którym rodziła Edyta Górniak. W 2004 roku piosenkarka czuła się wręcz zaszczuta przez tabloidy, toczyła z nimi wojnę. W końcu nie wytrzymała, opublikowała list, w którym wyzywa dziennikarzy tych pism. Dodała zdjęcie swojego synka Allana w kupie. Wytoczyła "Faktowi" proces o naruszenie prawa do prywatności. Takich spraw sądowych na przestrzeni lat "Super Express" i "Fakt" miały mnóstwo.
Ale wiadomo, sensacja świetnie się sprzedaje. Dzienniki te należą do najpopularniejszych w Polsce. Z czasem gwiazdy zaakceptowały ich istnienie i chętnie wypowiadają się na ich łamach. Nawet Edyta Górniak rozmawia ze znienawidzonymi kiedyś tabloidami. "Fakt" i "Super Express" sprawiły, że gwiazdy przestały być anonimowe, chcemy wiedzieć wszystko o ich życiu i chętnie oglądamy zdjęcia znanych osób w prywatnych sytuacjach. Paparazzi są wszechobecni, żaden celebryta nie może czuć się bezpieczny. Co więcej, niektóre gwiazdy z chęcią same informują fotografów i redaktorów o tym, gdzie będą.
Pierwszy numer polskiego "Playboya" ukazał się w grudniu 1992 roku. W lutym 1993 roku na okładce pojawiła się jedna z najbardziej znanych wtedy polskich modelek - Bogna Sworowska. Była to jednak sesja z 1990 roku z amerykańskiego "Playboya". Bogna to pierwsza Polka na okładce w amerykańskiej edycji.
W październiku 1993 roku polskiej redakcji udało się namówić Alicję Resich-Modlińską, gospodynię bardzo popularnego talk show "Wieczór z Alicją", na zdjęcie na okładkę. Nie było jednak żadnej sesji w środku magazynu, jedynie wywiad, co spotkało się z krytyką czytelników pisma.
Pierwszą wielką polską gwiazdą, która miała prawdziwą rozbieraną sesję do rodzimego wydania "Playboya" była Katarzyna Figura.
To był duży zwrot w show-biznesie. Wcześniej rozbierana sesje były pewnego rodzaju tabu, a w końcu stały się normalnością i przestały szokować. W "Playboyu" rozebrały się najpopularniejsze gwiazdy: Edyta Górniak, Doda, Kora, Agnieszka Włodarczyk, Joanna Liszowska, Anna Mucha czy Katarzyna Skrzynecka.
W latach 1988-1991 miliony Polaków zasiadały przed telewizorami, aby śledzić losy bohaterów pierwszej polskiej opery mydlanej, "W labiryncie". Serial opowiadał losy warszawskich farmaceutów, lekarzy, naukowców i biznesmenów w czasie przeobrażeń gospodarczych i ustrojowych na przełomie lat 80. i 90. w Polsce. Ich życie osobiste było pełne dramatów i zawirowań.
Serial przyniósł ogromną popularność aktorom w nim występującym, m.in. Markowi Kondratowi, Piotrowi Skardze czy Janowi Jankowskiemu. Dariusz Kordek stał się bożyszczem pań.
I ta kultowa piosenka "W labiryncie ludzkich spraw" w wykonaniu Grzegorza Markowskiego. Aż łezka się w oku kręci.
Serial "W labiryncie" otworzył drogę dla następnych oper mydlanych. Po nim był "Klan", "Na dobre i na złe" czy "M jak miłość".
Polski show-biznes na przestrzeni ponad dwudziestu lat bardzo się zmienił. Przyczyniło się do tego wiele przełomowych wydarzeń, programów, skandali czy przemian społecznych i politycznych. Chcemy wiedzieć coraz więcej o celebrytach, a wszechobecne media nam to umożliwiają. Jesteśmy też coraz bardziej tolerancyjni. Kiedyś nie do pomyślenia były osoby o odmiennej orientacji seksualnej w telewizji. Czasy się jednak zmieniają, a my razem z nimi.
Do finału "Top Model. Zostań modelką" doszła Michalina Manios, która jeszcze kilka lat temu była Michałem. Jej historia wzruszyła widzów. Podziwiano jej siłę i determinację oraz to, że nie wstydzi się głośno powiedzieć o swoich przeżyciach.
Kontrowersje wzbudza też uczestnik show "X Factor" - Michał Szpak. Długie włosy, makijaż, obcasy, pomalowane paznokcie - nie byliśmy przyzwyczajeni do takiego oryginalnego artysty. Z czasem jednak przestał nas szokować. Michał zyskał wielu fanów, dzięki ich głosom doszedł do finału show. Wystąpił w "Tańcu z gwiazdami" i tu też mógł liczyć na fanów, którzy niejednokrotnie ratowali go z opresji, kiedy miał tragiczne oceny od jurorów.
Przypomnijcie sobie inne przełomowe wydarzenia w polskim show-biznesie.
Od kilku lat rządzą "Rozmowy w toku" Ewy Drzyzgi, ale przełomowym talk-show był program "Na każdy temat" w stacji Polsat. Pierwszy odcinek zobaczyliśmy w 1993, ostatni w 2001. Początkowo prowadził go Andrzej Woyciechowski, a następnie Mariusz Szczygieł.
Program nagrywano w studiu imitującym dach polsatowskiego wieżowca, który wtedy jeszcze nie istniał. Na początku każdego odcinka pojawiał się komunikat, że na dachu siedziby Polsatu właśnie wylądował helikopter, z którego wysiadł prowadzący. Gośćmi programu były zarówno osoby ze świata show-biznesu, kultury, sportu czy biznesu. Poruszano także tematy kontrowersyjne, na kanapach zasiadły m.in. drag queens, prostytutki czy ludzie rzekomo porwani przez UFO.
"Na każdy temat" był najpopularniejszym talk-show pierwszej połowy lat 90. Po nim jak grzyby po deszczu wyrastały kolejne, m.in. "MdM. Mann do Materny, Materna do Manna", "Wieczór z wampirem", "Wieczór z Alicją", "Tok Szok", no i w końcu kultowe "Rozmowy w toku".
Ślub transmitowany na żywo w telewizji? Takie rzeczy nie tylko w Ameryce. W 1998 roku Krzysztof Ibisz poślubił Annę Zejdler przed kamerami. Relację na żywo z ceremonii można było obejrzeć w TVN. Stacja od początku istnienia stawiała na gwiazdy. Nic więc dziwnego, że wpadli na pomysł, aby ślub celebryty tego formatu uczynić wydarzeniem roku. Mało kto pamięta, że w czasie składania przysięgi, w kościele spadły mosiężne świeczniki. Widowisko robiło jednak tak ogromne wrażenie, że mogłyby się nawet ściany walić, a widzowie i tak byliby skupieni na młodej parze. Medialny ślub nie był jednak równoznaczny z trwałością związku. Para rozwiodła się, ale żyje w przyjaźni.
To bez wątpienia jeden z największych przełomów polskiego show-biznesu. Upadło kolejne tabu. Ślub gwiazdy to już nie impreza prywatna, a ogólnokrajowe wydarzenie. To było także zielone światło dla innych znanych par, które później sprzedawały swoje śluby i inne ważne wydarzenia z życia w mediach.
Dziś sesje zdjęciowe z wesel, zdjęcia paparazzi z kościołów czy relacje w telewizji nikogo nie dziwią. Ktoś jednak musiał zrobić pierwszy krok. Był to Krzysztof Ibisz.
Wielkim przełomem w show-biznesie była pierwsza edycja Big Brothera w Polsce. Wystartowała 4 marca 2001 roku. Big Brothera pokazał TVN i od razu wywołał rewolucję w mediach. Bo jak inaczej można nazwać sytuację, gdy z dnia na dzień czołowymi gwiazdami stają się zwykli ludzie? Nikomu nieznany Janusz Dzięcioł był przecież bardziej popularny niż gwiazdy polskiej muzyki pop. Gulczas, Klaudiusz, Monika Sewioło, Manuela - o nich mówili wszyscy.
Dla widzów w Polsce Big Brother był także zachodnim powiewem nowoczesności. W Holandii "Wielki Brat" cieszył się wielką popularnością, dlaczego więc nie w Polsce? Dom polskiego "Wielkiego Brata" znajdował się w podwarszawskim Sękocinie. W czasie każdego programu na żywo przed domem gromadziły się tysiące fanów programu. Każdy chciał z bliska zobaczyć, kto odpadnie.
Przed Big Brotherem, programem tego typu był reality-show "Dwa Światy", emitowane przez Polsat. Ale to nie było to samo. To "Big Brothera" można nazwać przełomem w historii polskiego show-biznesu.
Okazało się, że życie zwykłych ludzi może być interesujące. Ludzie z wypiekami na twarzy komentowali zachowania mieszkańców domu. Śledzenie ich codziennego życia stawało się uzależniające.
Po Big Brotherze jak grzyby po deszczu wyrastały inne reality-show. "Bar', "Amazonki", "Gladiatorzy", "Łysi i Blondynki" oraz "9 niezwykłych tygodni" i tak można wymieniać bez końca.
Doda na tle innych polskich gwiazd zdecydowanie nie wypada blado. Ba, jest na pewno fenomenem. Jej pojawienie się w telewizji, a dokładnie w programie "Bar", było przełomem. Doda w reality-show wystąpiła pierwszy raz w 2002 roku. I od razu wywołała sensację.
Programy reality-show w Polsce, wbrew pozorom, były nudne i grzeczne. Aż pojawiła się Doda. Miała 18 lat, była blondynką z ładnym ciałem. I niewyparzonym językiem. Klęła, wyzywała, pluła, a na dodatek opowiadała, że właśnie skończyła uprawiać seks w toalecie. Polska zachłysnęła się Dodą. Widzowie byli ciekawi młodej dziewczyny, która nie wstydzi się otwarcie mówić o seksie i o tym, gdzie i jak często go uprawia.
Można się po latach z tego śmiać, ale dzięki Dodzie pękła mydlana bańka, w której znajdował się polski show-biznes. Gwiazdy i dziennikarze zauważyli, że można być kontrowersyjnym i zbijać na tym pieniądze. Wcześniej nikt tego nie dokonał. A Doda wykorzystała zainteresowanie mediów swoją osobą w iście mistrzowski sposób.
Samozwańcza królowa zawsze będzie miała swoje poczytne miejsce w historii polskiego show-biznesu. Jej zachowanie, poglądy i pewność siebie szokowały i przekraczały wszelkie normy. Tak wygląda polska nastolatka? W programie "Bar" pojawiła się jeszcze w dwóch edycjach.
"Idol" był pierwszym programem typu "talent show" nadawanym w Polsce. W 2002 roku na Polsacie obejrzeliśmy pierwszy odcinek. Najpierw castingi, później eliminacje i w końcu programy na żywo. To było coś! Program prowadził Maciek Rock. "Idol" bił rekordy popularności, smsy z głosami na swoich ulubieńców wysyłały miliony widzów. Oglądaliśmy cztery edycje. Każda z nich przyniosła nam jakąś gwiazdę i niekoniecznie był nią zwycięzca show.
Kto jeszcze pamięta o Krzysztofie Zalewskim czy Macieju Silskim? Alicja Janosz miała swoje pięć minut, ale tego nie wykorzystała i śpiewała o jajecznicy. Za to zwyciężczyni trzeciej edycji, Monika Brodka, radzi sobie coraz lepiej. Należy do grona najlepszych polskich piosenkarek, a jej najnowsza płyta odniosła ogromny sukces. Dzięki "Idolowi" zaistniała także Ania Dąbrowska czy Tomek Makowiecki.
Program ten był trampoliną do sukcesu nie tylko dla wykonawców, ale też dla jurorów. Elżbieta Zapendowska stała się sztandarową jurorką Polsatu, po "Idolu" wystąpiła w "Jak oni śpiewają" i "Must be the music". Marcin Prokop zaczął prowadzić programy w telewizji śniadaniowej. Ale nikt tak nie skorzystał na programie jak Kuba Wojewódzki. Poznaliśmy go właśnie w "Idolu". Okrzyknięto go najsurowszym jurorem. Jego teksty niejednokrotnie doprowadzały uczestników do łez. Nazywany był mistrzem ironii i ciętej riposty lub po prostu błaznem. Publiczność podzieliła się na dwa obozy: jedni go kochali, drudzy nienawidzili. Tak jest do dziś.
"Idol" rozpoczął falę "talent show" w Polsce. Później była "Fabryka gwiazd", "Mam Talent", a teraz "X Factor" i "The Voice of Poland".
W polskim show-biznesie bez wątpienia przełomem był także program "Jestem Jaki Jestem" z 2003 roku. Pierwszy reality-show z gwiazdą w roli głównej. A był nią Michał Wiśniewski. Lider "Ich Troje" znajdował się wtedy u szczytu popularności, a płyty jego zespołu sprzedawały się w ogromnych ilościach. Stacja TVN postanowiła wyprodukować program, w którym to on będzie głównym bohaterem, a nie, jak w przypadku "Big Brothera", zwykli ludzie.
Wynajęto piękny dom pod Warszawą, zamontowano mikrofony i kamery. Do takiej willi wprowadziła się rodzina Wiśniewskich: Michał, Mandaryna i dzieci. Show szybko okazał się hitem. To, co w Stanach Zjednoczonych było popularną rozrywką, w Polsce dopiero raczkowało.
Pierwszy raz widzowie mogli śledzić prywatne życie swojego idola. Oglądać to, co dzieje się w domu, pracy czy przeżywać z nim upadki i wzloty. Czegoś takiego jeszcze w Polsce nie było. Taki format telewizyjny okrzyknąć można śmiało fenomenem.
Show "Jestem Jaki Jestem" doczekało się dwóch edycji. Żadna inna gwiazda nie wystąpiła w swoim reality-show. Pretendentką do tej roli była swojego czasu Doda. Reszta gwiazd, jakby to delikatnie powiedzieć, nie wzbudziłaby takich emocji.
Ach, co to był za szał! Rok 2005. Wtedy właśnie w telewizji TVN ruszył "Taniec z gwiazdami". Miliony Polaków w niedzielne wieczory zasiadało, i nadal zasiada, przed telewizorami, aby podziwiać taneczne pląsy gwiazd i gwiazdeczek. Co nas tak w tym pociąga? Może to, że okazało się, że celebryci to też ludzie? Pocą się, potykają, przeżywają rozterki? No i miło się patrzy, kiedy ktoś znany się przewraca. Program rozpoczął także istny boom na taniec w Polsce. Szkoły tańca przeżywały oblężenie. A miłość Polaków do tańca trwa.
Za nami już 13 edycji tanecznego show. Na naszych oczach rodziły się największe romanse: Kasi Cichopek i Marcina Hakiela, Małgorzaty Foremniak i Rafała Maseraka czy Piotra Gąsowskiego i Anny Głogowskiej.
Zmieniali się prowadzący: Magdę Mołek po pierwszej edycji zastąpiła Katarzyna Skrzynecka (która wystąpiła w pierwszej edycji), a trzynasta poprowadziła już Natasza Urbańska. Huberta Urbańskiego po piątej edycji zastąpił Piotr Gąsowski. Jurorów także wymieniono. Została Iwona Pavlović i Piotr Galiński, a Beatę Tyszkiewicz i Zbigniewa Wodeckiego zastąpiono Jolantą Fraszyńską i Januszem Józefowiczem.
Trudno wymienić gwiazdy w polskim show-biznesie, które nie brały udziału w "Tańcu". Na parkiecie pojawiali się też sportowcy, prezenterzy, dziennikarze, córki polityków i politycy. Urodzaj. Także profesjonalni tancerze sami stali się gwiazdami. Kto dziś nie wie, kim jest Edyta Herbuś lub Rafał Maserak?
"Taniec z gwiazdami" pokazał, że ludzie bardzo chętnie oglądają zmagania gwiazd ze słabościami oraz ich popisy. Na fali tego trendu powstały m.in. programy: "Jak oni śpiewają", "Gwiezdny cyrk", "Gwiazdy tańczą na lodzie" czy "Ranking gwiazd".
Kiedy myślimy, że wszystko już było i producenci telewizyjni doszli do ściany, pęka kolejne tabu. Ogromna popularność programu "Warsaw Shore" była równie ogromnym zaskoczeniem dla publicystów, choć jego twórcy raczej nie byli zaskoczeni sukcesem. Patrząc na to z pewnej perspektywy, formuła programu była marketingowym majstersztykiem. Wybrano grupę młodych, atrakcyjnych fizycznie osób i niedwuznacznie zachęcono do imprezowania. W praktyce oznaczało to picie dużej ilości alkoholu i uprawianie seksu. Stworzono kontrowersyjny format dla osób, które nie będą go lubiły, może nawet będą nim skrycie pogardzać, ale... i tak go oglądać. Bo oglądalność jest najważniejsza. Nieważne, czy "Warsaw Shore" ogląda fan czy hejter, dla statystyk jest to bez znaczenia. Każdy widz, bez względu na poglądy, jest cenny. A skłonić ludzi do włączenia telewizora można dając im nie tylko to, co lubią, ale także coś, czemu będą mogli z czystym sumieniem okazać wyższość. Pierwszy sezon "Warsaw Shore" okazał się wielkim hitem MTV Polska. Każdy odcinek w paśmie premierowym oglądało średnio około 150 tysięcy widzów."Twarz" pierwszej serii "Warsaw Shore" był Trybson. Odszedł, kiedy okazało się, że z Elizą, inną uczestniczką programu, spodziewa się dziecka.
Plotek Exclusive
MTV
mat. prasowe
Natalia Siwiec wyznaczyła nową jakość bycia celebrytą, celebrytą wykreowanym od początku do końca i właściwie stworzonym z dnia na dzień. Dosłownie. Jednego dnia usiadła na trybunie Stadionu Narodowego, a drugiego była już gwiazdą. Żadnych niuansów, odcieni szarości, progresu. Czyste, precyzyjne cięcie i kariera w stu procentach pod kontrolą. Nie była pierwszą gwiazdą, która momentalnie zdobyła popularność, ale prawdopodobnie pierwszą, która nie zdobyła jej przypadkowo i która potrafiła ją potem utrzymać. Natalia Siwiec jest, jeżeli wolno się tak wyrazić, celebrytką idealną: wzięła się "znikąd" i perfekcyjnie użyła mediów do zbudowania i utrzymania popularności. Jako fenomen społeczny jest swoim własnym punktem odniesienia, ponieważ w Polsce nie było dotąd celebrytki, która tak szybko i precyzyjnie podbiłaby show-biznes. Po niej również jak dotąd nie było, ponieważ żadna z nieuniknionych w takim przypadku naśladowczyń nie powtórzyła jej sukcesu nawet w cząstkowej postaci.
East News
KAPIF
Nie można ich dotknąć, powąchać, ani spróbować. Są wykonywane w najdziwaczniejszych warunkach. Mimo to, a może właśnie dlatego, są tematem wielu programów typu "talent show", takich jak "Top Chef", "MasterChef" czy "Hell's Kitchen". Mowa oczywiście o potrawach, o jedzeniu przyrządzanym przed kamerami. Czy jeszcze kilka lat temu ktoś pomyślał, że ludzi będą ekscytowały zmagania kucharzy? Oczywiście same potrawy są tylko pretekstem, liczy się to, co zawsze w tego typu programach: emocje. Te zaś są podkręcane coraz bardziej wymyślnymi, niekiedy wręcz niedorzecznymi zadaniami, jakie przychodzi wykonać uczestnikom. Losowanie produktów, rozpoznawanie smaku potraw po ciemku, gotowanie w kajdankach, praca na czas... - to wszystko ma niewiele wspólnego z rzetelnym kucharzeniem, za to dużo wspólnego z rywalizacją i o to chodzi. Nieoczekiwaną, i być może niedocenianą zasługą kulinarnych show jest wielka rehabilitacja gotowania. Czynność, traktowana jako prywatna, banalna, a może nawet wstydliwa, została postawiona na piedestał, a umiejętność gotowania podniesiona do rangi sztuki. Gwiazdami nie ustępującymi popularnością Dodzie czy Natalii Siwiec zostali kucharze i restauratorzy: Wojciech Modest Amaro, Maciej Nowak czy Magda Gessler.
Screen z Polsat
Screen z Polsat