Karolina Malinowska i Joanna Horodyńska przygotowały listy najgorzej i najlepiej ubranych Polaków. Wczoraj prezentowaliśmy wpadki, a dziś sukcesy. Zobaczcie kogo dziewczyny pochwaliły za wyczucie stylu i modowy instynkt.
Malinowska: Małgosia to modowe objawienie. Nikt jak ona nie umie łączyć trendów. Widać, że ciuchy kupuje z rozwagą, choć nie ukrywa, że metka ma dla niej znaczenie.
Horodyńska: Dużo w niej dziewczęcości, podkręconej blaskiem hollywoodzkiego glamouru. Zawsze prezentuje się wyjątkowo. Modowo dopiero się rozkręca.
Malinowska: Żaden mężczyzna nie potrafi tak nosić obcasów. On mógłby śmiało być kimś w rodzaju Johna Galliano - kontrowersja podszyta niebywałym smakiem.
Horodyńska: Z podziwem patrzyłam na jego kolejne przebieranki i fryzury. Trochę może ryzykujemy, bo to ani elegancki mężczyzna, ani przystojniak w typie Clooneya. Mam nadzieję, że Michał nas nie zawiedzie.
Malinowska: Dla mnie metamorfoza obojga jest fantastyczna - uwielbiam patrzeć, kiedy kobieta rozkwita, a Kasia nigdy wcześniej nie wyglądała tak wspaniale jak teraz.
Horodyńska: Odważne, ale nie tandetne kolory, fasony odpowiednie do filigranowej figury... Mąż też odnalazł się przy żonie - postawił na klasykę i nie wydziwia, np. nosząc gacie z obniżonym krokiem. Jeszcze rok temu nie przyszłoby mi do głowy, że będziemy chwalić tę parę.
Malinowska: To nowa postać i od razu chce być najlepsza we wszystkim. Bywa różnie, ale uważam ją za najciekawszy debiut tego roku. Nie można jej odmówić stylu, choć czasem pożycza go od innych, jest autentyczna.
Horodyńska: Wyczuwam tu autentyczne zainteresowanie modą i radość żonglowania niuansami. Nawet jeśli ktoś pisze, że styl Mariny wymaga dopracowania, to nie ma racji. Bo to właśnie jest jej styl, niewykończony, brak w nim kropki nad i... ja to doceniam.
Malinowska: Jestem fanką pani prezydentowej. Choć nie nosi rozmiaru 36, swoją kobiecość pokazuje z niebywałą klasą. Jest w tym wszystkim skromna, ale nie szara. Zachowawcza, ale nie nudna. Jako szary obywatel jestem z niej bardzo dumna.
Horodyńska: Największa metamorfoza roku. Elegancję ma we krwi, bo klasyka idealnie na niej leży. Kostiumy inspirowane latami 60., a także surowy minimalizm to piękne kompozycje.
Malinowska: To modowe wydarzenie roku, nie potrzebuje specjalnej rekomendacji. Wszystko jak trzeba, moda prosto z ekskluzywnego "Vogue" w polskim wydaniu. Owację na stojąco proponuję i czekam na bis z zapartym tchem.
Horodyńska: W wielkim świecie odnalazła siebie i nie upodobniła się do niektórych plastikowych gwiazd hollywoodzkich. Trudno być naturalnym w zgiełku botoksowych uśmiechów i doczepianych loków. Jej się udało. Powinniśmy ją wspierać i życzyć dalszych sukcesów. Niech mi ktoś źle o niej napisze... Oko wydłubię długopisem.
Ranking znajdziesz w "Party".