Philip Seymour Hoffman w 2006 roku: Brałem wszystko, co wpadło mi w ręce. Podobało mi się

Philip Seymour Hoffman szczerze o uzależnieniu.

W niedzielę około 11:30 rano czasu lokalnego, w mieszkaniu na Manhattanie, znaleziono martwego Philipa Seymoura Hoffmana . (Zobacz:  Philip Seymour Hoffman nie żyje. Znaleziono go martwego w łazience) . Jego ciało leżało w łazience, miał wbitą w rękę igłę. Za najbardziej prawdopodobną przyczynę śmierci uważa się przedawkowanie heroiny. Aktor zmagał się z nałogiem od czasów studiów, po ich ukończeniu poszedł na odwyk. Tylko najbliżsi wiedzieli o jego problemach. Zmieniło się to w 2006 roku, kiedy po raz pierwszy publicznie opowiedział o uzależnieniu w programie "60 Minutes" na antenie CBS.

To było wszystko, narkotyki, alkohol, tak. Brałem wszystko, co wpadło mi w ręce... i wszystko to mi się podobało - mówił 7 lat temu.

W pewnym momencie Hoffman jednak zerwał z nałogami.

Poszedłem na odwyk, miałem wtedy 22 lata. Zacząłem bać się o swoje życie. To był powód, dla którego poszedłem się leczyć.

Hoffman problemy z narkotykami miał, zanim zdobył popularność i wielkie pieniądze.

Mam dużo współczucia dla tych młodych aktorów, którzy mają po 19 lat i nagle stają się i piękni, i sławni, i bogaci. Myślę sobie: "O mój Boże, ja już bym nie żył". Wiesz o czym mówię? Gdybym ja, mając 19 lat, był piękny, sławny i bogaty, to by się tak właśnie stało. Patrząc z perspektywy czasu na sobie, uważam, że gdybym wtedy miał takie pieniądze jak dziś, a co za tym idzie także i towar, to po prostu bym nie żył.

Przez 23 lata, aż do 2012 roku Hoffman był "czysty". W 2012 roku paparazzi przyłapali go, gdy przyjechał do kliniki odwykowej. Przebywał tam 10 dni na kuracji detoksykacyjnej.

karo

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.