Zgwałcona dziewczyna, której zdjęcie trafiło do sieci, popełniła samobójstwo

Straszna historia.

Siedemnastoletnia Rehtaeh Parsons z Kanady w listopadzie 2011 roku poszła z przyjacielem do domu kolegi. Właśnie tam zgwałciło ją czterech nastolatków.

Jeden z nich zrobił zdjęcie i uznał, że będzie zabawne, jeśli wrzuci je do internetu, tak żeby wszyscy w szkole i otoczeniu Rehtaeh mogli je zobaczyć. Ofiara gwałtu, czyli Rehtaeh, była odtąd postrzegana jako zdzira. Wszyscy przyjaciele się od niej odwrócili, życie mojej córki stało się tak straszne, że musiała wyprowadzić się z miasta, ale nadal walczyła z depresją i gniewem - matka Rehtaeh opisała sytuację na Facebooku, co cytuje wyborcza.pl .

Dziewczyna często myślała o tym, by się zabić, jednak mówiła, że nigdy by tego nie zrobiła, ponieważ wiedziała, że to zniszczyłoby jej matkę. Rehtaeh znalazła nowych przyjaciół i znów zaczęło wysoko nosić głowę, jednak ciągle prześladowała ją przeszłość.

Jednak nadal była prześladowana, dostawała SMS-y od chłopaków z pytaniami: "Prześpisz się ze mną?". Albo od dziewczyn: "Jesteś dziwką!" - opowiada matka w wywiadzie z "Chronicle Herald", co cytuje wyborcza.pl .

Śledztwo zostało zamknięte po roku. Policja tłumaczyła, że opiera się na poszlakach, ciężko znaleźć dowody. Aż w końcu umorzyła śledztwo. 4 kwietnia, po dłuższym okresie spokoju, dziewczyna zamknęła się w łazience. Zanim mamie udało się wejść, było za późno. Próby reanimacji nie powiodły się. W zeszłą niedzielę lekarze odłączyli 17-latkę od aparatury.

Matka Rehtaeh uważa, że winnymi tej tragedii są nie tylko chłopcy, którzy zgwałcili jej córkę i umieścili jej zdjęcie w sieci, myśląc, że to zabawne. Odpowiedzialny jest także system sprawiedliwości, który nie potrafił ukarać sprawców.

To, co okazało się być zbyt trudne dla policji, nie sprawiło problemu hakerom, którzy ustalili, kto opublikował zdjęcie Rehtaeh. Międzynarodowa grupa hakerów Anonymous grozi, że ujawni nazwiska rzekomych gwałcicieli, jeśli policja nie wznowi śledztwa.

Znamy już nazwiska dwóch gwałcicieli, potwierdzamy trzecie. To kwestia czasu kiedy znajdziemy czwartego. Nasze żądania są proste - chcemy, żeby policja natychmiast wznowiła śledztwo. Pospieszcie się, bo jeśli my znaleźliśmy ich w dwie godziny, niedługo znajdą ich inni - ostrzegają - obwieścili w zamieszczonej na YouTube wiadomości do ministra sprawiedliwości Nowej Szkocji Rossa Landry, co cytuje wyborcza.pl .

Tego zachowania nie popiera miejscowa policja. Istnieją obawy, że opublikowane zostaną niewłaściwe nazwiska, że zostaną zlinczowane niewłaściwe osoby. A nie o to w tym wszystkim chodzi.

Może jednak działania hakerów zmuszą organy ścigana do ponownego przyjrzenia się sprawie i sprawcy zostaną w końcu ukarani. Nie zwróci to życia Rehtaeh, ale może pokaże, że gwałt nie jest czymś, co może ujść na sucho.

Cały artykuł na ten temat znajdziecie na wyborcza.pl

nn

Więcej o:
Copyright © Agora SA