Ten chłopak ma parcie na szkło. Marcin Szymański pochodzi z Opola, ale od prawie pięciu lat mieszka w Warszawie. Z zawodu jest fryzjerem, ale od przycinania włosów zdecydowanie woli śpiewać. Do polsatowskiej Fabryki Gwiazd dostał się z listy rezerwowej, kilka dni przed pierwszym odcinkiem. Ale jak wykazało śledztwo Plotka, Marcin próbował już wcześniej ujawnić swój talent w innych programach telewizyjnych.
Szymański wystąpił na początku tego roku m.in. w show "Tak to leciało" na antenie Dwójki. Trzeba przyznać, że od tamtego czasu musiał się nieco wyrobić, bo w TVP strasznie fałszował.
Jestem samoukiem, nie chodziłem do żadnej szkoły muzycznej. Znajomi zawsze mi mówili żebym w końcu "zrobił coś" ze śpiewaniem- opowiada Szymański.
Jak widać deklaracje adepta szkoły fryzjerskiej są trochę na wyrost. Już w pierwszym odcinku przed opuszczeniem programu uratowały go głosy widzów. Choć Kayah zauważyła, że finalista jest przystojny i takich facetów jak on brakuje na polskiej estradzie.
Czy Szymański porzuci fryzjerki fach? Przekonamy się w najbliższych odcinkach "Fabryki Gwiazd". Jeśli chłopakowi się nie powiedzie w show, to zawsze może czesać inne gwiazdy.
A tak Marcinowi szło w Dwójce