Magda Gessler jeden z ostatnich odcinków programu "Kuchenne rewolucje" nakręciła w kieleckiej restauracji "Wyszynk z szynką" (wcześniej "Jadłodajnia Bartosz"). Lokal wypadł w programie bardzo źle. Restauratorka odkryła szereg nieprawidłowości: kotlety zawierały zaledwie 30 proc. mięsa, nie zgadzała się gramatura niektórych produktów, a zatrudnione na umowę o pracę kucharki zarabiały 700-800 zł, podczas gdy minimalna pensja przy umowie o pracę wynosi 1350 zł. W dodatku właścicielka obniżała im pensje, gdy przepracowały mniej godzin, a jeżeli przypaliły danie, jego cena była odejmowana im od zarobków.
Albo liczymy za godzinę albo za etat. Pani sobie 2 prawa złączyła w jedno. Pani oszukuje państwo, a ja oszustom nie będę pomagać - mówiła w programie Magda Gessler.
Właściciele lokalu odnieśli się do sprawy na Facebooku . Działanie Gessler nazwali "publicznym linczem" i zapowiedzieli pozew przeciwko restauratorce. Konto restauracji na portalu społecznościowym zostało chwilę później zawieszone.
Niezgodnymi z prawem zarobkami kucharek zainteresowała się tymczasem Okręgowa Inspekcji Pracy w Kielcach.
Po obejrzeniu programu zapadła decyzja o kontroli w tym lokalu - powiedziała naTemat Barbara Kaszycka, nadinspektor pracy.
O swoim zaangażowaniu w sprawę portalowi powiedziała również posłanka PiS, Anna Krupka.
Przeczytałam doniesienia prasowe, które pojawiały się w mediach świętokrzyskich i które bardzo mnie zaniepokoiły. Poprosiłam pracownika, by obejrzał program i żeby rozpoznał sytuację. Był zszokowany.
Posłanka wymieniła instytucje, do których zwróciła się z prośbą o interwencję.
Okręgowy Inspektor Pracy w Kielcach, Świętokrzyski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny, Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Świętokrzyski Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej, p.o. dyrektora Izby Skarbowej. Dokumenty z interwencją wysłaliśmy w sobotę, nie mam pewności, czy już dotarły - powiedziała.
Magda Gessler wsparcie kucharkom przekazała w mniej zinstytucjonalizowany sposób. Przesłała im "besos" na Facebooku.