U Kory trzy lata temu wykryto raka jajnika. Operacje i chemioterapia przyniosły oczekiwane rezultaty, ale zahamowanie rozwoju nowotworu nie oznacza całkowitego wyleczenia. Piosenkarka jest w fazie remisji choroby i powinna zażywać lek, który ten stan utrzyma. Tu jednak zaczynają się schody. Lek nie jest refundowany, a jego miesięczna dawka kosztuje 24 tys. złotych. Kora wyznała, że nie stać jej na tak drogą terapię i teraz za pośrednictwem fundacji "Alivia" prosi o pomoc.
Nazywam się Kora (Olga Sipowicz). Jestem piosenkarką, żoną, matką i babcią. Od trzech lat choruję na nowotwór jajnika. Przeszłam trzy poważne operacje oraz dwa kursy chemii. Od kilku dni biorę lek o nazwie olaparib. Jest to skuteczny przeciwnik w walce z nowotworem jajnika w jego czwartej fazie, obarczonego mutacją w genie BRCA. Niestety nie jest w Polsce jeszcze refundowany. Mam nadzieję, że to się zmieni. Miesięczna dawka tego lekarstwa kosztuje 24 000 zł. Powinnam je brać do końca życia.
Wokalistka zaapelowała również o wsparcie dla innych chorych na raka:
Jeżeli ktoś z Was nie zdecyduje się wpłacić na moją osobistą skarbonkę, to proszę o wsparcie innych osób, potrzebujących środków na walkę z rakiem...
alivia.org.pl/skarbonka/olga-sipowicz/
W rozmowie z Gazetą.pl Kora mówiła, że lek ten jest najlepszą alternatywą dla stosowanej przeważnie chemii, która ma o wiele więcej skutków ubocznych. W niektórych krajach, np. w Niemczech, lek jest refundowany, w Polsce ta kwestia ma być rozstrzygana dopiero w czerwcu. Chorzy wciąż walczą o wsparcie państwa, a wielu z nich znajduje się w jeszcze gorszej sytuacji niż Kora:
Nie stać mnie. A jeśli mnie nie stać, to co dopiero przeciętnego chorego? - pytała retorycznie wokalistka.
Szczegółowe informacje dla chcących udzielić pomocy artystce lub innym chorym znajdują się na stronie fundacji "Alivia" .
O życiu i pasjach Kory przeczytaj też w książce >>
WJ