Sukces polskiej marki zawsze cieszy, ale w tym przypadku mamy mieszane uczucia. Ella Eyre wystąpiła na Brit Awards w dwóch kreacjach La Manii i w jednej prezentowała się naprawdę zjawiskowo.
Długa, czarna suknia ozdobiona złotą aplikacją przy szyi i wycięciu na plecach była esencją szyku i elegancji. Właśnie tak wyobrażamy sobie kreacje La Manii . Gdy więc patrzymy na drugą sukienkę, w której zaprezentowała się Eyre, trudno nam uwierzyć, że pochodzi z tego samego domu mody.
Na after party Brytyjka odsłoniła NIEMAL WSZYSTKO. Eyre ma idealną figurę, ale nawet to jej nie uratowało od totalnej katastrofy. Nie wiemy, co jest gorsze: piersi na wierzchu czy ogromne majtki a la Bridget Jones. Umówmy się: pod taką sukienką zarówno obecność bielizny, jak i jej brak, wygląda tak samo źle. Miało być seksownie, a wyszło wulgarnie.
Dobra reklama dla La Manii? My żałujemy, że Eyre nie poprzestała na pierwszej sukni.
WJ