Jacek Borkowski w minioną sobotę podzielił się na Facebooku wiadomością o śmierci swojej żony Magdaleny Gotowieckiej . Informacja była szokująca na tyle, że wcześniej do mediów nie przedostała się informacja o chorobie żony aktora. Okazało się, że od momentu, kiedy Gotowiecka zaczęła czuć się źle, do jej śmierci, minęło zaledwie trzy tygodnie.
Miała wysoką temperaturę. Żadne leki nie zbijały gorączki. W końcu trafiła do szpitala - czytamy w "Rewii".
Tygodnik przytacza dalej relację Borkowskiego.
Dziesięć dni trwały badania. Potem lekarz powiedział, że to wyjątkowo ostry przypadek białaczki, że już nic nie można zrobić. Mieliśmy nadzieję na cud - powiedział.
W sobotę aktor poinformował o śmierci żony . Dzień później obchodziliby siódmą rocznicę ślubu.
Słońce moje zgasło - napisał.
Borkowski i Gotowiecka poznali się w 2002 r. Aktor od razu wiedział, że trafił na "tą jedyną".
Kiedy poznałem Magdę, byłem pewien, że to właśnie osoba, z która mogę iść przez życie - wyznał w jednym z wywiadów.
Para wychowywała wspólnie dwójkę dzieci: 13-letniego Jacka i 10-letnią Magdę. To one stanowią dla aktora motywację, by się kompletnie nie załamać.
Dzieci muszą chodzić do szkoły, mieć normalne życie. Muszę się trzymać, innego wyjścia nie mam - stwierdził aktor.
Pogrzeb Gotowieckiej odbędzie się w czwartek.
WJ