Rok temu internet miał ubaw po pachy, kiedy John Travolta zaliczył wpadkę przedstawiając podczas oscarowej gali piosenkarkę Idinę Menzel jako Adelę Dazim. Przyszły kolejne Oscary, nie zapomniał o tym ani internet, ani Travolta, ani co gorsza, Adele, pardon, Idina. Oboje mieli zapowiedzieć Oscara za Najlepszą piosenkę filmową. No i stało się nieuniknione, Menzel wykorzystała okazję do małej "zemsty".
Panie i panowie, powitajmy na scenie mojego drogiego przyjaciela, Gloma Gazingo - powitała Travoltę.
Gazingo, pardon, Travolta, musiał przełknąć gorzką pigułkę.
Zasłużyłem na to - odparł i przeszedł do kontrataku.
Ujął w dłoń twarz artystki i tak wyraźnie, żeby nikt nie miał wątpliwości, że w końcu nauczył się wymawiać jej nazwisko, powiedział:
Tak, kochanie. Moja piękna i nieznośnie utalentowana Idino Menzel.
Zrobił to! Nareszcie. Menzel pomyślała dokładnie o tym samym.
Zrobiłeś to! I to dobrze!
I całe szczęście. Sprawa nie powinna już dłużej dręczyć ani Gloma Gazingo, ani Adeli Dazim, wróć! Idiny Menzel i Johna Travolty.
Swoją drogą, zwróciliście uwagę na nową zaczeskę Travolty (już ani słowa o Gazingo!). Jego "fabryczna" fryzura jest już nieco przerzedzona, więc aktor regularnie korzysta z peruk i prawdopodobnie jest przekonany, że nikt na świecie tego nie zauważa. Wybaczamy, bo z tą słabostką wyjątkowo aktorowi do twarzy.
Czego jednak zapomnieć tak łatwo się nie da, to niezręczne dotykanie twarzy piosenkarki, z którą stał na scenie. Sytuację dobitnie skomentował nawet prowadzący galę, Neil Patrick Harris.
Za rok Travolta znów będzie stał na tej scenie - orzekł Harris. - I będzie przepraszać Idinę za to dotykanie twarzy.
Na reakcję internautów też nie trzeba było długo czekać.
Twitter.com Twitter.com Twitter.com
alex